Detektyw Bartosz Weremczuk poinformował, że Sardar przyjaciel Grażyny Kuliszewskiej wycofał się z nagrody za pomoc w odnalezieniu 34-latki. Kurd twierdzi, że zaginiona kobieta nie żyje i nie ma po co jej szukać.
Informacja o tym pojawiła się na FB i Tweeterze agencji detektywistycznej.
Wczoraj wieczorem zaginięciu Grażyny Kuliszewskiej napisały na głównych stronach serwisy Onet i Fakt24.
Znajdujące się w materiale informacje pokrywają się z naszymi ustaleniami, o których portal Bochnia Brzesko z bliska napisał jako pierwszy już w czwartek 7 lutego.
Dziennikarze Onet i Fakt ujawniają dodatkowo treść rozmowy pomiędzy małżonkami, do której doszło 21 listopada. Została ona zarejestrowana telefonem komórkowym. Nagranie Grażyna Kuliszewska wysłała swoim znajomym w Londynie. Podczas rozmowy małżonkowie kłócą się o pieniądze i dom. W materiale pada wiele niecenzuralnych słów wypowiadanych przez Czesława Kuliszewskiego pod adresem żony.
Czesław Kuliszewski twierdzi, że to była zwykła kłótnia, jakie przytrafiają się w małżeństwie. Na znak tego, ujawnia nam screeny z telefonu obrazujące kontakty pomiędzy małżonkami z listopada, grudnia 2018 i stycznia 2019 roku.
Grażyna Kuliszewska zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia w Borzęcinie. Przyjechała tu z Londynu, gdzie mieszkała z mężem i 5-letnim synem. W Polsce od dwóch tygodni byli już jej bliscy. Wieczorem położyła się spać z dzieckiem. Według relacji jej męża – rano kobiety, ani jej rzeczy, nie było w domu. Czesław Kuliszewski twierdzi, że znalazł tylko informację przesłaną przez komunikator VIBER. „Zobaczymy się w Londynie”.
Postępowanie w sprawie zaginięcia mieszkanki Borzęcina prowadzą Prokuratura i policja.Śledczy konsekwentnie od samego początku unikają podawania informacji w sprawie prowadzonego śledztwa.
ZOBACZ TAKŻE:
