- REKLAMA -
- REKLAMA -
Zapytam wprost

Jakub Małecki: Pierwszym recenzentem moich książek jest żona

Fot. Wojtek Salamon
- REKLAMA -

Z Jakubem Małeckim, pisarzem pisarz nurtu fantastyki i literatury obyczajowej rozmawia Barbara Wójcik

Ekonomista, czy pisarz? Kim jest Jakub Małecki?
Teraz już nie mogę ukrywać ani przed sobą, ani przed innymi, że pisarzem. Na początku trochę się wstydziłem, bo wydawało mi się, że pisarz to tak na wyrost. Napisałem jedną, czy dwie książki, ale to nie znaczy, że jestem pisarzem. Od kilku lat nic innego nie robię, tylko piszę. Ekonomistą byłem do pewnego momentu w życiu.

Zapytam wprost, jak zostać pisarzem?
Hm… w moim przypadku zadecydowało to coś we mnie, a nie to, że ja wybrałem taką drogę. Uwielbiałem czytać książki, to był silny nałóg, do dzisiaj to lubię. W pewnym momencie sam chciałem coś napisać. Zaczynałem od krótkich opowiadań i samo się potoczyło. Wygrałem konkurs, a że organizatorem było wydawnictwo, to powiedzieli, że gdybym kiedyś napisał coś dłuższego, to oni chętnie to wydadzą. Tak się złożyło, że pracując w banku, już coś tam pisałem. To była moja pierwsza książka. Wszystko nastąpiło tak szybko, że do tej pory trochę w to nie wierzę.


To było twoje marzenie z dzieciństwa?
Absolutnie nie. Nigdy nie spodziewałem się, że będę się zajmował tym, czym się zajmuję. Myślę, że gdyby ktoś powiedział mi to w czasie, kiedy byłem młodym, łysym chłopakiem w dresie to czułbym się rozczarowany, bo wtedy marzyłem o byciu strongmenem, ciężarowcem albo kulturystą.


Łysy chłopak w dresie, miłośnik książek. To nie pasuje. Myśląc stereotypowo, dresiarz nie idzie w parze z książką.
Ten stereotyp pewnie z czegoś tam wynika. Większość tych dresiarzy pod blokami jednak nie czyta książek. Ja czytałem i był taki dysonans. Wstydziłem się przed kolegami i nawet nie bardzo przyznawałem się do tego. Wstydziłem się też, że pochodzę z dobrego domu. Musiałem wracać wcześniej, a chłopaki mogli siedzieć dłużej. Całe to czytanie jeszcze pogarszało mój prestiż na osiedlu, ale to było silniejsze ode mnie. W okresie dresiarskim miałem to życie trochę pęknięte na pół. W domu byłem miłośnikiem książek, a przed blokiem próbowałem udawać twardszego, niż byłem w rzeczywistości.


Zastanawiam się, co czytał Kuba dresiarz?
Wszystko, co kojarzyło mi się z wielką przygodą. Moją ukochaną książką z dzieciństwa był drugi tom o Tarzanie, bo nie wiedziałem, że jest pierwszy, Zorro, cykl powieści o przygodach Tomka Wilmowskiego, Indiana Jones, Robin Hood.


A jak myślisz, czego szukają czytelnicy w Twoich książkach?
Z tego, co sam słyszę od owych czytelników, wydaje mi się, że lubią przebywać w światach, które opisuję. To są bliskie im światy. Bohaterowie są niedoskonali często dużo bardziej niż my wszyscy. Nierzadko są pokrzywdzeni przez los albo trochę przez samych siebie. Skupiam się na takich osobach, bo nie interesuje mnie pisanie o kimś, kto jest zupełnie udany i doskonały.


„Potrafi emocje ubrać w słowa, styl minimalistyczny, męski, a jednocześnie diabelnie wrażliwy” – to kilka opinii o twoich książkach. Taki też jesteś na co dzień?
Moi koledzy, żartując, że mi powiedzieli, że powinienem reklamować się sloganem „Jakub Małecki ulubiony pisarz twojej mamy”. Myślę, że faktycznie wrażliwość, która wyłania się z moich książek i którą dostrzegam w sobie, często ma wymiar kobiecy. Gdybym przeczytał swoje książki, to pewnie bym pomyślał, że to napisała kobieta.


Z czego to wynika?
Nie wiem. Chyba z tego, że taki się urodziłem. Nie kupuję historii sensacyjno-kryminalnych. To nie jest dla mnie. Zupełnie mnie nie ruszają. Widzę świat w taki sposób, jak opisują go czytelnicy. Chyba bym się podpisał pod tym, co powiedział ten ktoś wcześniej.


Przekonaliśmy się dzisiaj, że jesteś zabawny. Potrafisz wywołać śmiech na sali, ale Twoje książki już takie zabawne nie są. To może dziwić. Czytelnik, przychodząc na spotkanie autorskie może odczuwać dysonans poznawczy….
Może dlatego, że próbuję opisywać całe życie bohaterów, a przynajmniej dużą ich część i jeśli np. na 100 stronach opisuje 80 lat życia bohatera, to muszę wspomnieć o różnych rzeczach, które się po drodze wydarzyły i które nie były wesołe. Im dłuższy wycinek życia próbuję opisać, to będzie on mniej nasycony zabawnymi sytuacjami, bo życie wygląda tak, a nie inaczej. Nie da się przez dwa lata być cały czas wesołym. Podejrzewam, że gdybym skupiał się na jednym dniu, czy tygodniu to tego poczucia humoru byłoby więcej. Moja żona zawsze się dziwi, dlaczego takie smutne te książki piszę skoro na co dzień, nie jestem taki jak one, ale tak sobie myślę, że może w głębi serca jestem taki jak te moje książki i to jest jedyne miejsce, gdzie mogę to wyraźnie pokazać.


Żona jest Twoim pierwszym recenzentem. Nie męczy ją to? Taka ilość książek, w krótkim czasie?
Też o tym ostatnio myślałem. Zaraz dam jej kolejną książkę do przeczytania. Ona nie ma czasu na czytanie czegoś innego – przesadzam oczywiście – ale moje książki to duża część tego, co czyta. Mówię, że nie musi tego robić, ale zawsze powtarza, że to przyjemne, że jest coś niesamowitego w tym, że prawie każdą książkę dedykuje dla niej. Mam wrażenie, że to jest nasze wspólne doświadczenie. To się dzieje samo.


Żona przeszkadza czasem w pisaniu?
Kiedy zrezygnowałem z etatu w banku, oboje wiedzieliśmy, że odchodzę po to, by pracować i robię to w czasie standardowym, czyli od 8 do 16/17. Mamy ustalony schemat. Nie mieszamy życia prywatnego z zawodowym, bo łatwo można się w tym rozjechać.


Pokazujesz siłę charakteru, bo nie każdy może być panem swojego czasu…
Na pewno tak. Jak mówię, że zawsze wcześnie wstaje i mam taki reżim pracy to wiele osób to dziwi. Mówią, że nie daliby rady. Spaliby do 11 albo obejrzeli serial. Tylko ja wiem, że to wynika z mojej niskiej pewności siebie, lęku przed porażką. Zawsze sobie wyobrażałem, że jak będę spał dłużej, to mi się nie uda. Coś, co z zewnątrz wygląda jak zaleta, z mojej perspektywy jest wynikiem jakiegoś ogromnego lęku i trochę kompleksów więc trudno, żebym traktował to jako mój przymiot. Tak po prostu jest.


Idziesz ulicą. Mijasz księgarnie, a na witrynie Twoja książka. Jakie to uczucie?
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem swoją książkę w witrynie księgarni, to poprosiłem kolegę, żeby zrobił mi zdjęcie. To było coś nieprawdopodobnego i to się w ogóle nie zmieniło. Chyba dlatego, że nigdy nie spodziewałem się, że będę pisał. Pochodzę z normalnej rodziny, małego miasteczka i nie byłem przygotowany na to, że będę zajmował się czymś niezwykłym. Myślałem, że do końca życia będę pracował w banku.


Nadal jest to dla Ciebie coś niezwykłego?
Teraz pewnie wynika to z tego, że nie mogę się przyzwyczaić, że tyle ludzi czyta moje książki. Przychodzą na targi, na których te książki podpisuję. To jest dla mnie coś absolutnie niewiarygodnego. Widok książki w księgarni to nadal dla mnie jest…wow.


Czytasz je po publikacji?
Nie. Tyle razy czytam podczas poprawiania, że nie mam po co tam zaglądać. Już wszystko wiem. Z kolei do wcześniejszych nie zaglądam, bo towarzyszy mi obawa, że znajdę zadnie, które bym poprawił albo scenę, którą bym zmienił. Skupiam się na tym, co robię teraz.
Jakie uczucia towarzyszą Ci w dniu premiery? Strach czy ekscytacja?
Ekscytacja jest, kiedy zaczynam pisać książkę, jak wpadam na jakiś pomysł, rozwiązanie, które zastosuje podczas pisania. Premiera to wyłącznie niepokój, bo nie mam już na nic wpływu. Książka jest skończona. Martwię się tylko jaki będzie odbiór i zawsze się boję, że coś sknociłem. Nigdy nie mam na tyle wiary w siebie, żeby w swojej opinii zaufać w stu procentach. Muszę usłyszeć ileś opinii z zewnątrz, żeby myśleć, że jest dobrze.


Skąd ten brak wiary w siebie?
Myślę, że gdyby każdy pogrzebał w swoim dzieciństwie i dorastaniu to dużo rzeczy, by znalazł, które na nas wpływają i pewnie w moim przypadku jest podobnie. Myślę również, że są rzeczy, z którymi człowiek się rodzi. Jeden jest bardziej pewny siebie, drugi mniej. Ja jestem tym mniej. To ma swoje plusy. Dzięki temu nadal jestem pracowity, a gdybym był pewny siebie, to pewnie teraz dałbym sobie więcej luzu.


Powiedziałeś też o swojej chorobliwej nieśmiałości przed wystąpieniami publicznymi. To jest zaskakujące i dziwne…
Dla mnie dziwne jest to, że w ogóle daje radę to robić. W zeszłym roku miałem chyba 57 spotkań autorskich, z czego 7 za granicą w czterech różnych krajach. Gdybym mi ktoś o tym powiedział 10 lat temu, nie uwierzyłbym. Na studiach nie byłem w stanie wygłosić referatu przed 15 osobami, taki byłem sparaliżowany ze strachu.


Jesteś pisarzem docenianym w świecie krytyków. Nominacje, nagrody. To dla Ciebie wyznacznik?
Trochę tak. Pamiętam, że kiedy otrzymałem nominację do Nagrody NIKE, to po raz pierwszy pomyślałem, że może faktycznie nie takie złe te książki piszę, bo chyba ci ludzie się znają. Zawsze się bałem, że nie będzie się podobać, a taka oficjalna nominacja do nagrody to sygnał dla mnie: może zrewiduj poglądy i uwierz w siebie, więc dla mnie to było bardzo ważne. Pomijając nagrody, najbardziej mnie cieszy, że w przyszłym roku moje książki ukażą się w Rosji i Holandii, bo wiem, że decydowały wyłącznie względy merytoryczne.


Książka kolejna w toku? Kiedy możemy się spodziewać?
W połowie września. Będzie nosiła tytuł „Horyzont” i będzie opowiadała dwie połączone ze sobą historie. Jedna jak na mnie jest dość nietypowa, jeśli chodzi o tematykę, bo opowiada o mężczyźnie, który jest weteranem wojny w Afganistanie. Może więcej nie będę się zagłębiał, bo łatwo jest o spoiler.


Jakie plany na wakacje?
W przyszłym tygodniu wybieram się na łódkę ze znajomymi, a we wrześniu na spotkanie autorskie do Petersburga.

Jakub Małecki (ur. 1982 w Kole) – pisarz, autor dziewięciu książek, m.in. bestsellerowego Dygotu, Rdzy oraz Śladów, nominowanych do Nagrody Literackiej NIKE. Laureat Złotego Wyróżnienia Nagrody im. Jerzego Żuławskiego, nagrody Śląkfa oraz nagrody Książka Miesiąca „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”, nominowany również do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus”, nagrody im. Stanisława Barańczaka, oraz dwukrotnie do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Publikował w „Przekroju“, „Newsweeku”, „Polityce”, „Angorze”, „Miesięczniku ZNAK”, „Nowej Fantastyce” i „Tygodniku Powszechnym” . W roku 2017 został laureatem stypendium „Młoda Polska” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

2 komentarze

2 Comments

  1. Avatar

    Stary belfer

    08 lipca 2020 godzina 16:55

    Namiętnie czytam książki Jakuba Małeckiego izastanawiam się, czy dzięki tej lekturze stanę się mądrzejsza, a może lepsza? I dochodzę do wniosku: na pewno wrażliwsza na drugiego człowieka. Podziwiam u autora wspaniałą umiejętność wniknięcia w psychikę bohatera i delikatność w opisie jego uczuć.

    • Avatar

      Stary belfer

      18 września 2023 godzina 16:55

      To jestem ja-„stary belfer”.Przeczytałam tę bardzo krótką recenzję książek Pana Jakuba napisaną dość dawno i potwierdzam,staję się bardziej wrażliwa na drugiego Człowieka.Największe zasługi ma tu powieść”Horyzont”.POLECAM.Łączę wyrazy sympatii i podziwu dla autora i miłośników Jego powieści

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Góra