Po falstarcie na inaugurację z Rabą Książnice, drużyna Strażaka Mokrzyska zareagowała – jak mawiał klasyk – pozytywnie. Pewne zwycięstwo, odniesione w dziesiątkę na stadionie lidera w Dębnie ma swój wymiar. O tym meczu rozmawialiśmy z trenerem Strażaka – Marcinem Manelskim.
Sztuką jest wygrać mecz, kiedy się gra dziesięciu i na dodatek przegrywa do przerwy.
Marcin Manelski: Chyba nie sztuką, bo chłopaki zasłużyli na wygraną w tym spotkaniu. Pokazali w nim wole walki. Trzy kolejki temu byliśmy liderem, teraz graliśmy z liderem i mieliśmy do niego osiem punktów straty. Powiedziałem im, że jeśli chcemy jeszcze coś osiągnąć w tej lidze, to nie widzę innego wyjścia niż wygranie tego meczu. Do przerwy rzeczywiście przegrywaliśmy 1-0 po chyba jedynym strzale gospodarzy. W przerwie powiedziałem chłopakom, że wygramy to spotkanie nawet w dziesięciu. Cieszę się że tego dokonali, a przy okazji pokazali kawałek futbolu. Za to należy im się szacunek.
Widać było, że pana drużyna lepiej się prezentowała fizycznie od lidera tak pod względem tzw. masy mięśniowej jak i wybiegania.
Pracujemy, biegamy. Na początku rundy zaliczyliśmy falstart, ale w Dębnie pokazaliśmy, że chyba jesteśmy dobrze przygotowani więc w kolejnych meczach na pewno powalczymy.
Czyli celem będzie walka o awans?
Nie. Chcemy wygrać jak najwięcej meczów. Mamy w zanadrzu bardzo fajnego zawodnika. Czekamy na jego certyfikat. Ten transfer powinien podnieść nam jakość gry. Wszyscy jednak ci, którzy dzisiaj grali pokazali się z bardzo dobrej strony.