
Na poniedziałek zaplanowano kolejne posiedzenie w sprawie ekstradycji Czesława K. Odbędzie się ono przed sądem Westminster Magistrates’ Court w Londynie. Nawet jeśli brytyjski sąd zgodzi się na ekstradycję jest mało prawdopodobne, że Czesław K. szybko trafi do Polski.
– Biorąc pod uwagę to co działo się do tej pory, Czesław K. pewnie skorzysta z przysługującego mu prawa odwołania. A to może oznaczać, że cała procedura przedłuży się jeszcze o pół roku – powiedział portalowi Bochnia Brzesko z bliska prokurator Marcin Michałowski, z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Wczoraj sprawie 34-latki, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach był poświęcony program TVP
KLIKNIJ I OBEJRZYJ PROGRAM ALARM
Czesław K. został zatrzymany w Londynie 22 lipca na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Wydał go Sąd Okręgowy w Tarnowie na wniosek Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Nie wiadomo, jakie zarzuty były podstawą do przygotowania ENA. Prokuratura nie ujawnia tych informacji. Nieoficjalnie mówi się jednak, że chodzi o zarzut zabójstwa żony.

Zatrzymanie Czesława K. jest przełomem w sprawie Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia po tym, jak przyleciała do Polski, gdzie od dwóch tygodni przebywał już jej mąż i syn. Małżonkowie mieszkali w Londynie, w Borzęcinie mieli wybudowany dom.
To w nim po raz ostatni Grażyna Kuliszewska była widziana żywa. Wieczorem razem z mężem i synem miała położyć się spać. Czesław K. twierdził, że gdy obudził się rano, kobiety nie było. Zapewniał, że zniknęły też pieniądze (15 tys. funtów), które miał żonie przekazać w zamian za zrzeczenie się prawa do domu w Borzęcinie.
Kobieta miała romans z Kurdem mieszkającym w Londynie. Planowała z nim spędzić resztę życia.
Po zaginięciu 34-latki rozpoczęły się jej poszukiwania. Kobiety szukała policja, wsparta przez OSP a także mieszkańców Borzęcina. Ciało Grażyny Kuliszewskiej odnaleziono dopiero pod koniec lutego w Uszwicy. Było w stanie mocno posuniętego rozkładu.
