Do wtorku zostało odroczone postępowanie w sprawie ekstradycji Czesława K. męża Grażyny Kuliszewskiej. Mężczyzna pozostał w areszcie HMP Wandsworth, brytyjski sąd nie zgodził się na wypuszczenie go za kaucją.
Czesław K. został zatrzymany w poniedziałek ok. godziny 14.30 w Londynie, gdy wrócił do swojego mieszkania z 5-letnim synem, którego odebrał z przedszkola. Do zatrzymania doszło na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), wydanego także w poniedziałek przez Sąd Okręgowy w Tarnowie na wniosek Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie powodem wydania ENA jest zarzut zabójstwa. Informacji tej podanej przez detektywa Bartosza Weremczuka nie potwierdza jednak prokuratura.
– Podczas wstępnego posiedzenia brytyjskiego sądu we wtorek nie zapadło żadne rozstrzygnięcie. Kolejne posiedzenie, merytoryczne postępowanie w związku z ekstradycją, będzie 30 lipca – powiedział PAP prok. Marcin Michałowski, prowadzący śledztwo ws. śmierci Grażyny Kuliszewskiej.
Prokuratura czeka na to, aż sąd brytyjski uwzględni wniosek strony polskiej o wydanie podejrzanego.
5-letni syn Czesława K. i Grażyny Kuliszewskiej znajduje się u rodziny w Londynie. O losie dziecka, które ma obywatelstwo polskie i brytyjskie, ma zdecydować sąd w Londynie. Jednocześnie na wniosek Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, w brzeskim sądzie toczy się postępowanie w sprawie przyszłości 5-latka.
Zatrzymanie Czesława K. jest przełomem w sprawie Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia po tym, jak przyleciała do Polski, gdzie od dwóch tygodni przebywał już jej mąż i syn. Małżonkowie mieszkali w Londynie, w Borzęcinie mieli wybudowany dom.
To w nim po raz ostatni Grażyna Kuliszewska była widziana żywa. Wieczorem razem z mężem i synem miała położyć się spać. Czesław K. twierdził, że gdy obudził się rano, kobiety nie było. Zapewniał, że zniknęły też pieniądze (15 tys. funtów), które miał żonie przekazać w zamian za zrzeczenie się prawa do domu w Borzęcinie.
Kobieta miała kilkuletni romans z Kurdem mieszkającym w Londynie. Planowała z nim spędzić resztę życia.
Po zaginięciu 34-latki rozpoczęły się jej poszukiwania. Policja, wsparta przez OSP a także mieszkańców Borzęcina przeszukiwała pola i lasy.
Ciało kobiety odnaleziono dopiero pod koniec lutego w Uszwicy. Było w stanie mocno posuniętego rozkładu.
Prokuratura zleciła wykonanie sekcji i bardzo szczegółowych badań toksykologicznych. Wyniki są już znane, ale śledczy ich nie ujawniają.
Czesław K. przez cały czas zapewniał, że on żony nie zabił. W wywiadzie udzielonym 4 lutego portalowi Bochnia Brzesko z bliska odniósł się do tego, że mieszkańcy rodzinnej miejscowości już go osadzili.
– Piszą różne rzeczy, nie znając wielu faktów i okoliczności. Przez całe to zamieszanie tak naprawdę okazało się, kto jest prawdziwym przyjacielem. Wierzę, że zagadkę zaginięcia Grażyny uda się rozwiązać. Jestem bardzo ciekawy, jak ci ludzie, którzy teraz wypisują takie rzeczy, spojrzą mi wtedy w oczy – przekonywał Czesław K.
