W sobotę, 1 sierpnia o godzinie 17.00 na skwerze im. Rtm. Witolda Pileckiego w Jadownikach (przed Domem Ludowym) rozpoczną się uroczystości upamiętniające heroizm i bohaterska śmierć żołnierzy walczących o wolność w Powstaniu Warszawskim. Inicjatorami tego wydarzenia są: sołtys Jarosław Sorys i Rada Sołecka.
Organizatorzy zapraszają wszystkich mieszkańców gminy do wzięcia udziału we wspólnym upamiętnieniu warszawskich powstańców. Jednocześnie apelują, aby w godzinie W wstrzymać na minutę ruch kołowy i pieszy. Będzie to wspólny hołd oddany bohaterom Powstania Warszawskiego. Żołnierzom i cywilom walczącym o wyzwolenie stolicy i niepodległość Państwa Polskiego.
W Powstaniu Warszawskim brali udział żołnierze pochodzący z niemal wszystkich rejonów kraju. Powstanie pochłonęło wiele ofiar. Byli wśród nich żołnierze i cywile, także z naszej gminy, między innymi pochodzący z Jadownik redemptorysta, ojciec Jan Świerczek.
Jan Świerczek urodził się 16 maja 1916 roku w Jadownikach. Śluby zakonne złożył 2 sierpnia 1936 roku w Mościskach (obecnie Ukraina), a święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca w Tuchowie.
Po krótkiej pracy misyjnej został skierowany do klasztoru przy ulicy Karolkowej na warszawskiej Woli, wówczas drugiej pod względem wielkości wspólnoty zakonnej redemptorystów w Polsce. W pierwszych dniach powstania klasztor stał się miejscem schronienia dla mieszkańców okolicznych domów.
Tutaj przechowywana była żywność dla żołnierzy Armii Krajowej, a w przyklasztornym ogrodzie przechowywano broń. Stąd powstańcy spod znaku Armii Krajowej i Armii Ludowej ostrzeliwali pozycje hitlerowców z Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Herman Goering”. W nocy 6 sierpnia 1944 roku Niemcy opanowali klasztor i rozpoczęli masową rzeź ludności cywilnej. Po przeprowadzonej na zewnątrz „selekcji” kobiety i dzieci wprowadzono z powrotem do kościoła, a mężczyzn – w tym 30 redemptorystów – zaprowadzono do pobliskiego składu narzędzi Kirchmayera i Marczyńskiego.
Tam dokonała się egzekucja około 2 tysięcy osób. Sami zakonnicy zostali ustawieni w dwuszeregu, po czym byli metodycznie zabijani strzałami w tył głowy. Jako ostatni zginął ojciec rektor Józef Kania, którego Niemcy zmusili do patrzenia na męczeńską śmierć członków wspólnoty, jego opiece powierzonych.
Po wszystkim ciała ofiar masakry zostały spalone. W trakcie tej okrutnej rzezi nadszedł niespodziewany rozkaz wstrzymania egzekucji. Dla tych 2 tysięcy ofiar, w tym dla ojca Jana Świerczka, było już jednak za późno. Zginął w wieku 28 lat.