Nadal nie wiadomo kiedy Czesław K. trafi do Polski. Prokuratura Okręgowa w Tarnowie czeka na orzeczenie brytyjskiego sądu w sprawie ekstradycji męża Grażyny Kuliszewskiej.
– Z doświadczenia wiemy, że Brytyjczycy w tego typu sprawach są bardzo skrupulatni, to może trwać wiele dni, jeśli nie tygodni – mówi prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
O ile do zatrzymania Czesława K. doszło błyskawicznie (został ujęty w tym samym dniu, w którym tarnowski sąd wydał Europejski Nakaz Aresztowania), jego ekstradycja nie będzie już taka prosta. Nawet jeśli sąd brytyjski zdecyduje o wydaniu stronie polskiej mężczyzny, ten od tego postanowienia może się odwołać. Procedura może się przeciągać.
– Jednak gdy tylko Czesław K. zostanie nam przekazany rozpoczniemy czynności w tej sprawie, według polskiego prawa – mówi prokurator Mieczysław Sienicki.
Mąż Grażyny Kuliszewskiej zostanie między innymi przesłuchany w charakterze podejrzanego. Z nieoficjalnych informacji, podawanych przez detektywa Bartosza Weremczuka, wynika, że może usłyszeć też zarzut zabójstwa. Informacji tej nie potwierdza jednak prokuratura.
Sprawa Grażyny Kuliszewskiej
Zatrzymanie Czesława K. jest przełomem w sprawie Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia po tym, jak przyleciała do Polski, gdzie od dwóch tygodni przebywał już jej mąż i syn. Małżonkowie mieszkali w Londynie, w Borzęcinie mieli wybudowany dom.
To w nim po raz ostatni Grażyna Kuliszewska była widziana żywa. Wieczorem razem z mężem i synem miała położyć się spać. Czesław K. twierdził, że gdy obudził się rano, kobiety nie było. Zapewniał, że zniknęły też pieniądze (15 tys. funtów), które miał żonie przekazać w zamian za zrzeczenie się prawa do domu w Borzęcinie.
Kobieta miała kilkuletni romans z Kurdem mieszkającym w Londynie. Planowała z nim spędzić resztę życia.
Po zaginięciu 34-latki rozpoczęły się jej poszukiwania. Kobiety szukała policja, wsparta przez OSP a także mieszkańców Borzęcina. Ciało Grażyny Kuliszewskiej odnaleziono dopiero pod koniec lutego w Uszwicy. Było w stanie mocno posuniętego rozkładu.
Czesław K. wielokrotnie udzielał wywiadu portalowi Bochnia Brzesko z bliska. Za każdym razem zapewniał, że on żony nie zabił.
