Gdy Irena Święch stanęła w drzwiach swojego mieszkania, przeżegnała się tylko. – Wszystko, co mieliśmy, jest zniszczone: zalane lub pokryte pyłem. Zostaliśmy tylko z tym, co mieliśmy na sobie – mówi ze łzami w oczach. – I jak tu mamy dalej żyć – pyta.
W sobotę wieczorem kąpała się. Była zmęczona co całym gorącym dniu. W mieszkaniu panowała cisza. Mąż pani Ireny – Michał leżał w łóżku, Marysia niepełnosprawna siostra, którą się opiekuje już spała, jeden z synów jadł kolację, drugi siedział przed telewizorem.
– I nagle tę ciszę przerwały krzyki, takie przeraźliwe, głośne – wspomina.
Później już wszystko potoczyło się jak w kalejdoskopie. Ktoś wpadł do jej mieszkania z informacją, by uciekali, bo kamienica się pali. Założyła, co miała pod ręką, w pośpiechu porwała do kieszeni różaniec i pobiegła budzić Marysię. Kilka minut później wszyscy stali przed budynkiem. Płakali.
– Przerażona patrzyłam, jak pali się nasza kamienica. Byłam zrozpaczona i bezsilna. Nic nie byliśmy w stanie zrobić, nic uratować – dodaje.
Święchowie stracili wszystko, co mieli. Podczas gaszenia poddasza kamienicy, ich mieszkanie położone na pierwszym piętrze, zostało całkowicie zalane. Nowiutkie meble z kuchni, łóżka, telewizor, dywany – wszystko nadaje się tylko do wyrzucenia.
– W niedzielę, jak byłam w mieszkaniu, zabrałam ciepłą bluzę. Prałam ją już kilka razy, ale tego smrodu spalenizny nie udało mi się jeszcze usunąć – przekonuje pani Irena.
Rodzina znalazła schronienie w Ośrodku Interwencji Kryzysowej przy ul. Karolina. Może tu zostać trzy miesiące. Później nie będzie miała się gdzie podziać. Liczy na pomoc bocheńskiego samorządu.
Jeśli otrzymają mieszkanie, trzeba będzie je urządzić od podstaw. Potrzebne jest więc wszystko, co konieczne w domu: meble, naczynia, firany do okien, dywany. Niezbędne są też ubrania: odzież i obuwie dla trzech dorosłych mężczyzn (wzrost ok. 180 cm, bardzo szczupli) i dwóch kobiet (rozmiar M) pidżamy, skarpety, bielizna, podkoszulki, spodnie, sukienki oraz środki czystości: pasty do zębów, szampony, mydła lub żele, proszek do prania, dezodoranty, szczoteczki do zębów. Rodzina potrzebuje też żywność: herbatę, kawę, cukier, konserwy i tekstylia: kołdry, poduszki, komplety pościeli, poszewki, koce.
Pomoc można przywozić do Ośrodka Interwencji Kryzysowej przy ul. Karolina. Wcześniej jednak dobrze zadzwonić do OIK pod nr tel. 14 611 28 92 i dopytać o szczegóły, bo dary cały czas spływają. Chodzi o to, by nie powielać zakupionych już rzeczy.