Jeszcze kilka lat temu to taniec postawiłaby na pierwszym miejscu. Na sali treningowej spędzała kilka godzin dziennie. – Czasem brakuje mi tego, ale teraz jestem już na innym etapie życia – mówi. Realizuje się jako mama 5-letniego Bolesława. Jest też nauczycielką w szkole podstawowej w Kamionnej.
-Z dziećmi pracuję od 2010 roku. Etat w szkole jest kontynuacją i spełnieniem – przyznaje 28-latka.
Mimo licznych obowiązków nie zrezygnowała z nauki tańca. Co prawda jest to tylko jeden dzień w tygodniu, ale dzięki temu może nadal spełniać się jako instruktor i choreograf.
Prowadzi dwie formacje, które biorą udział w mistrzostwach, ale w tańcu nie liczą się dla niej tylko trofea. Kobieta przyznaje, że nie lubi konkurować. Wynika to z faktu, że sama tańczyła „turniejowo” i wie, że czasem jest pierwsze miejsce, a czasem z różnych powodów go nie ma.
Z drugiej strony zawody to duża promocja i motywacja dla młodych tancerzy, którzy mogą wystąpić na scenie w pięknych strojach i pokazać swoje umiejętności.
Wracają z nich nie tylko z pucharami, ale i dużą ilością zdjęć, filmików i wspomnień, które niejednokrotnie są cenniejsze aniżeli zwycięstwo. Paulina Czachor-Kukułka przyznaje, że dla niej ważniejszy jest przekaz, kontakt z publicznością, emocje, jakie towarzyszą na scenie.
– Nie można tańczyć tylko dla punktów, oklasków i pochwał – mówi kobieta.
Nie ukrywa, że środowisko taneczne jest specyficzne. Jako osoba, która z tańcem związana jest już kilkanaście lat, poznała zarówno jasne, jak i ciemne jego strony. Przyznaje, że nie trudno w tańcu się zatracić. Jest to artyzm, sztuka i często osoby o duszy artysty inaczej postrzegają pewne rzeczy.
Trudniej im żyć w realnym świecie.
-Taniec to piękny, ale i niezwykle trudny sposób wyrażania emocji i pokazywania swojej wrażliwości – zapewnia.
Jako matka stara się zachować balans. Przyznaje, że widzi w swoim synu potencjał, ale chce dać mu wolność wyboru.
– Na razie jest bardziej zainteresowany pracą dziadka i mojego brata. Interesuje go koparka, stolarnia. Niech idzie swoim torem – mówi.
Sama tańczyć zaczynała późno, bo w wieku 15 lat. Inspiracją był kinowy hit o grupie tancerzy. Wtedy postanowiła spróbować swoich sił. Taniec nie był popularnym zajęciem. W Bochni nie było wielu szkół, dlatego zaczynała od stylu nowoczesnego. Początki jej tanecznej przygody przypadły na moment pierwszych programów telewizyjnych, które sprawiły, że taniec stał się popularny. – Więcej się działo. Zaczęto organizować warsztaty, szkolenia. To była dla mnie dodatkowa motywacja – mówi Paulina.
Kolejnym etapem był taniec towarzyski u państwa Barbary i Jana Czechowskich. Po dwóch latach przeszła na jazz. To w tym stylu zrobiła kurs instruktorski w Nowohuckim Centrum Kultury. Dzięki temu mogła uczyć tańca. Każda zarobioną złotówkę inwestowała w swój rozwój.
Na jazzowych warsztatach tańca w Kieleckim Teatrze Tańca uczyła się od najlepszych instruktorów z całego świata. Szkoli się nadal, bo w tańcu nie można spocząć na laurach, a jej życie od 11 lat to ciągła nauka. Teraz tańca jazzowego uczy, robi choreografie na mistrzostwa, ale sama zaczęła tańczyć tańce socjalne pochodzące z Hiszpanii, Dominikany.
– W tym znajduję nową energię. Wiadomo, że czasem wszystko się nudzi dlatego cały czas poszukuję, żeby zatrzymać tę iskrę w tańcu – wyjaśnia.
Niedawno wzięła udział w etiudzie „Tabula Rasa”. Nie ukrywa, że była to dla niej ogromna szansa, aby być wyłącznie tancerką. We wcześniejszych spektaklach była reżyserką, scenografką, choreografką i opiekunką grupy. Zajmowała się dosłownie wszystkim. „Noc świętojańska”, „Alicja w Krainie Czarów”, „Quasimodo – Dzwonnik z Notre Dame” to tylko kilka w wielu spektakli tanecznych, w których pełniła rolę reżysera i choreografa. – Realizacja tych przedsięwzięć była możliwa dzięki pracy w MOK w Nowym Wiśniczu. To było cudowne pięć lat pracy, dzięki Leszkowi marszałkowi, dyrektorowi MOK mogłam się realizować – podkreśla Paulina.
Współpracowała z Jackiem Wójcickim, a spektakl „Tenorek w Krainie Bajek” wystawiany był na scenie teatru w Krakowie oraz w Warszawie.
Pytana o sukces nie wymienia zdobytych tytułów, dyplomów, a mówi o wspólnej pracy, przygotowaniach, satysfakcji, która płynie z obserwacji jak z kilkuletniego dziecka, rośnie mistrz albo instruktor tańca.
Dla mnie najważniejsze są wspomnienia dlatego lubię robić zdjęcia, aby móc wracać do tych chwil. – Puchary? Mało istotne rzeczy, stoją i się kurzą – mówi Paulina. – Jestem sentymentalna to chyba dlatego – dodaje.
Pomimo tego, że całe swoje życie świadomie związała z tańcem miała przerwę. Był to moment po ciąży i czas po narodzinach syna. Wówczas powstała marka Black Project. Były to stroje do tańca i dla rodziny.
– Było to zebranie myśli i połączenie dwóch ról: matki i tancerki. W zaprojektowanych przeze mnie ubraniach chodzili prezenterzy Viva Polska, nosiły je polskie gwiazdy, a także później występowała w nich formacja, którą prowadzę – mówi.
Paulina Czachor-Kukułka jest kolejną bohaterką naszego cyklu „Małopolanki tworzą” i oczywiście jedną z Małopolanek, grupy założonej przez Iwonę Dudziak.
W ramach akcji w „Portalu Bochnia Brzesko z bliska” pokazujemy 20 wyjątkowych kobiet, które mają pasję. Akcja odbywa się w ramach 20-lecia powiatu bocheńskiego. Wydarzenie objęli patronatem: Adam Korta – starosta powiatu bocheńskiego, Cezary Stawarz – wójt gminy Trzciana i Wojciech Wrona – wójt gminy Żegocina.
ZOBACZ TAKŻE
ona
27 kwietnia 2019 godzina 09:41
wspaniała nauczycielka 🙂 a tancerka wyśmienita 🙂 Pozdrawiamy z Kamionnej 🙂
Lokikoki
27 kwietnia 2019 godzina 12:04
Wspaniała kobieta! Miałam przyjemność tańczyć pod jej czujnym okiem i potwierdzam, że emocje to coś co motywowało nas do codziennego życia i dodawało chęci,a wspomnienia to co coś do czego pozostał mi sentyment większy niż do nagród i dyplomów!
Lokikoki
27 kwietnia 2019 godzina 12:17
Wspaniała kobieta, jako tancerz, pedagog i przede wszystkim człowiek. Po kilku latach tańca pod okiem Pauli stwierdzam że momenty spędzone na scenie i próbach, na każdych zajęciach to było coś pięknego co wspominam z sentymentem. Dużo większym niż nagrody i dyplomy. To 100% kobiety z pasją do tego co robi