Rozmowa z Małgorzatą Pietrzak Specjalistą ds. Epidemiologii Szpitala Powiatowego w Bochni
Czy grozi nam odra?
Odra to zakaźna choroba wirusowa, która bardzo łatwo szerzy się wśród osób niezaszczepionych. Jest to jedna z najbardziej zaraźliwych chorób zakaźnych.
Jak się można nią zarazić?
Bardzo łatwo – wystarczy kilkanaście cząstek wirusa, żeby wywołać chorobę. Zarażamy się drogą powietrzno-kropelkową, co znaczy, że możliwe jest zarażenie nie tylko przez bezpośredni kontakt, ale również na odległość, czyli np. w sklepie, autobusie, poczekalni, niekoniecznie będąc blisko osoby chorej.
Mimo, że odra jest najbardziej zakaźnym wirusem, prawdopodobieństwo niekontrolowanego wzrostu zachorowalności na odrę w Polsce nie jest duże…
Taki wzrost może jednak wystąpić lokalnie zwłaszcza w środowisku słabo wszczepionym. Należy dodać, że ogniska zakażeń odry mają obecnie charakter rozproszony i nie ma możliwości prognozowania kolejnych miejsc ich wystąpienia.
Czy te przypadki zachorowań, o których słyszymy, mogą nas zaniepokoić?
Możemy być delikatnie zaniepokojeni, zwłaszcza w kontekście zwiększającej się popularności szkodliwych ruchów antyszczepionkowych i co z przykrością muszę stwierdzić uleganiu tym wpływom przez coraz większą liczbę rodziców niezgadzających się na szczepienie swoich dzieci.
Kto najszybciej zarazi się odrą?
Ryzyko zarażenia jest największe u osób, które są nieszczepione i nie chorowały w przeszłości, czyli są nieuodpornione. W przypadku odry mamy 3 rodzaje odporności. Pierwszy to odporność nabyta po zaszczepieniu i ten sposób jest najbardziej wskazany zwłaszcza dla dzieci, ale również osób dorosłych, którzy z jakichś względów nie byli zaszczepieni wcześniej. Drugi to odporność nabyta po przechorowaniu i dotyczy głównie osób dorosłych (po 50 roku życia). Jest to jednak sposób wiążący się z ryzykiem powikłań, a nawet śmierci jako konsekwencji choroby. Trzeci natomiast występuje u noworodków i niemowląt, które dostają przeciwciała od matki, jeżeli oczywiście ona je posiadała.
W Polsce obecnie nie mamy do czynienia z epidemią w rozumieniu masowości zachorowań…
Mamy natomiast zgłoszone ogniska epidemiczne odry i wyraźny wzrost zachorowań w stosunku do lat poprzednich. Niepokojącym jest fakt, że odnotowujemy przypadki odry wśród polskich niezaszczepionych dzieci, a nie tylko jak było do tej pory u niezaszczepionych obcokrajowców, pochodzących z krajów, w których wyszczepialność jest na niskim poziomie.
Skąd wzięły się zachorowania odry w Polsce?
Polska ze względu na wysoką wyszczepialność nie posiada aktualnie rodzimego wirusa odry. Wszystkie odnotowane do tej pory przypadki odry to choroby przywiezione z innych państw, w których szczepienia nie są obowiązkowe i znaczna część populacji nie jest zaszczepiona. Oznacza to, że albo my Polacy, wyjeżdżając za granicę, łapiemy odrę i przywozimy ją do Polski albo do nas przyjeżdżają ludzie z innych krajów, gdzie nie jest zbyt wysoki poziom wyszczepialności i przywlekają tę odrę do nas.
Gdzie jest najwięcej przypadków odry?
Statystycznie w ostatnim okresie najwięcej przypadków odry zarejestrowano na Ukrainie. Odnotowane w Polsce ogniska miały najprawdopodobniej źródło w osobach pochodzących właśnie z tego kraju. Nowe przypadki odry odnotowujemy również w innych krajach Europy m. in. w Rumunii, Niemczech, Grecji czy Włoszech, więc również stamtąd może dostać się do Polski. Odra występuje w wielu krajach europejskich, jako powracająca epidemia. Zaznaczmy jednak, że występuje w krajach, w których wiele osób odmawia szczepień. Zachorowania występują tam, gdzie doszło do obniżenia liczby zaszczepionych osób. Niestety Polska zaczyna być takim krajem.
Co może nas ustrzec przed tą chorobą?
Szczepienia. Te przeciw odrze mają bardzo dużą skuteczność. Po podaniu pierwszej dawki szczepionki odporność uzyskuje około 95-98 proc. zaszczepionych. Podanie drugiej dawki pozwala uzyskać niemal 100 proc. odporność. Dodam, że jeśli wyszczepialność w populacji przekracza 95 proc. to zachowana jest odporność zbiorowiskowa, dzięki której bezpieczne są również takie osoby, które ze względów medycznych nie mogły być zaszczepione. Niestety w Polsce wskaźnik ten spada i wynosi już 94 proc., czyli znaleźliśmy się poniżej granicy bezpieczeństwa.
Co zrobić, by to się zmieniło?
Jestem zwolenniczką edukacji zwłaszcza osób wyrażających wątpliwości w skuteczność szczepień oraz wprowadzeniu takich przepisów, które by chroniły przed konsekwencjami bezpodstawnej odmowy szczepień populację zarówno osób zaszczepionych, jak i tych, którzy ze względów medycznych nie mogą być zaszczepieni.
(informacja prasowa)