Ze Stanisławem Dęboszem, bochnianinem, który od wielu lat organizuje pomoc dla Polaków mieszkających za wschodnią granicą, rozmawia Małgorzata Więcek-Cebula
Jak przebiegła wizyta na Wileńszczyźnie?
Cztery dni na Wileńszczyźnie minęły bardzo szybko. Harmonogram był bardzo napięty. Wszędzie gdzie byliśmy, czekano z niecierpliwością na nas i nie chodziło o to wsparcie materialne, ale o zwykłą rozmowę z ludźmi, którzy przyjechali z pomocą pokonując 800 kilometrów.
Jak zareagowały osoby, do których dotarła pomoc?
Byli jak zawsze zażenowani sytuacją,ale też zdziwieni, że tak wiele osób udziela im wsparcia z tak daleka. Gdy rozmawialiśmy prosili o przekazanie podziękowań tym wszystkim, którzy pamiętają o Polakach na Wileńszczyźnie sami chętnie, by podziękowali, ale odległość jest zbyt duża.
Co tym razem zawiózł pan na Wileńszczyznę?
Dzięki wsparciu mieszkańców Bochni, ale nie tylko dostarczyliśmy ok. dwóch ton pomocy. Głównie to były: artykuły szkolne – plecaki, zeszyty, pisaki, farbki. Ale było też wiele tak potrzebnych w Polskich szkołach artykułów sanitarnych, żywność długoterminowa – cukier, mąka, makaron, konserwy co umożliwi dożywianie dzieci w szkołach . Dla maluszków zawieźliśmy słodycze, na które bardzo czekały.
Gdzie konkretnie trafiła pomoc?
Około 160 kompletnych plecaków szkolnych, trafiło do szkół w Rzeszy, Korwiu, Btrymańcach, Podborzu oraz Rakańcach. Tam też przekazaliśmy artykuły szkolne, żywność oraz artykuły sanitarne. Do hospicjum na Rosie przywieźliśmy mebelki do oddziału dziecięcego oraz lekarstwa i materiały medyczne i sanitarne.
Kto podarował te prezenty?
Za każdym razem grono ofiarodawców powiększa się i jesteśmy jako organizatorzy bardzo wdzięczni, tym razem do naszej akcji przyłączyli się uczniowie i nauczyciele ze: Szkoła Podstawowa nr 2 i Szkoła Podstawowej nr 7 z Bochni, szkół z Dziewina, Jodłówki, Krzeczowa, Mikluszowic, I LO z Bochni, OśrodkaSzkolno-Wychowawczego. Pomoc przekazali także pracownicy Urzędu Miasta w Bochni, pracownicy Polskiej Spółki Gazownictwa i wielu anonimowych mieszkańców Bochni. Po raz pierwszy wsparli nas, co jest miłą niespodziank, także wychowawcy oraz osadzeni w Zakładzie Karnym Nowy Wiśnicz. Jak zawsze chciałem wszystkim bardzo serdecznie podziękować na okazane serce i pomoc naszym rodakom na Wileńszczyźnie, za danie szansy tym najsłabszym, czyli dzieciom. To są Polskie dzieci takie same jak na Kresach i w Macierzy.