
Takie informacje zamieścił przynajmniej na swoim profilu FB detektyw Bartosz Weremczuk. Według niego Czesław K. konsekwentnie podtrzymuje, że do śmierci Grażyny Kuliszewskiej nie przyczynił się on, tylko inne, bliskie jej osoby.

We wtorek (10.09.2019 r.) odbędzie się w Londynie kolejna rozprawa dot. ekstradycji Czesława K. do Polski, w związku ze śmiercią jego żony. Podejrzany nie przyznaje się do winy i konsekwentnie podtrzymuje, że do śmierci Grażyny Kuliszewskiej przyczyniły się inne, bliskie jej osoby.
Według naszych nieoficjalnych informacji – pisze detektyw – pełnomocnik Czesława K. może wystąpić do polskiego sądu z żądaniem wydania „listu żelaznego”, dzięki któremu jej klient mógłby odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.
Bartosz Weremczuk uważa, że Czesław K. nie wierzy w sprawiedliwy proces w Polsce i jest przekonany, że w jego sprawie działa lokalny układ, na którego czele stoi rodzina nieżyjącej Grażyny Kuliszewskiej powiązana z prowadzącymi postępowanie organami ścigania i sądem.
Wszystko zatem zależy teraz od woli sądu, który otrzymując oficjalny wniosek może się zgodzić na wydanie listu żelaznego.
Zatrzymanie Czesława K. było przełomem w sprawie Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia po tym, jak przyleciała do Polski, gdzie od dwóch tygodni przebywał już jej mąż i syn. Małżonkowie mieszkali w Londynie, w Borzęcinie mieli wybudowany dom.

To w nim po raz ostatni Grażyna Kuliszewska była widziana żywa. Wieczorem razem z mężem i synem miała położyć się spać. Czesław K. twierdził, że gdy obudził się rano, kobiety nie było. Zapewniał, że zniknęły też pieniądze (15 tys. funtów), które miał żonie przekazać w zamian za zrzeczenie się prawa do domu w Borzęcinie.
Kobieta miała kilkuletni romans z Kurdem mieszkającym w Londynie. Planowała z nim spędzić resztę życia.
Po zaginięciu 34-latki rozpoczęły się jej poszukiwania. Kobiety szukała policja, wsparta przez OSP a także mieszkańców Borzęcina. Ciało Grażyny Kuliszewskiej odnaleziono dopiero pod koniec lutego w Uszwicy. Było w stanie mocno posuniętego rozkładu.
Czesław K. wielokrotnie udzielał wywiadu portalowi Bochnia Brzesko z bliska. Za każdym razem zapewniał, że on żony nie zabił.
