Delegacje bocheńskiego samorządu, ale też przedstawiciele powiatu bocheńskiego, reprezentanci bocheńskich instytucji i młodzież w 80. rocznicę masowego mordu na Uzborni oddali hołd ofiarom tamtejszych wydarzeń. Pod pomnikiem składano wieńce i zapalono znicze.
W uroczystości pod pod pomnikiem 52 ofiar mordu hitlerowskiego wzieli udział: Starosta Adam Korta, burmistrz Stefan Kolawiński, przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oddział w Bochni, Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej, Klubu Gazety Polskiej oraz dyrektorzy, pedagodzy i uczniowie bocheńskich szkół podstawowych i średnich. Wszystkich zgromadzonych powitała prezes Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej – Zofia Sitko. Następnie głos zabrał dr hab. Teofil Wojciechowski.
Na zakończenie zgromadzone delegacje złożyły przy pomniku biało-czerwone wiązanki kwiatów.
W grudniu 1939 r. Niemcy przeprowadzili szereg aresztowań, zabierając z domów zupełnie przypadkowych ludzi. Z aresztu Sądu Grodzkiego wyprowadzili 29 osób. Całą grupę aresztowanych przeprowadzono pod lasek na Uzborni, gdzie dokonano egzekucji. Był to odwet za zuchwały napad dwóch mieszkańców Bochni – Zygmunta Krzyszkowskiego i Fryderyka Piątkowskiego na posterunek niemieckiej policji, zlokalizowany w centrum Miasta w nocy z soboty na niedzielę 16/17 grudnia 1939 r. W wyniku tej walki dwóch niemieckich policjantów zginęło, jeden został ciężko ranny. Zginęli również obaj Polacy.
Wydarzenia z grudnia 1939 roku w Bochni opisuje w książce „Bochnia. Przewodnik po mieście” Jan Flasza:
„…16
grudnia 1939 roku Jarosław Krzyszkowski i Fryderyk Piątkowski
z organizacji „Orzeł Biały”, wywodzącej się z przedwojennego Związku
Strzeleckiego, dokonali zuchwałego napadu na posterunek policji
niemieckiej, mieszczący się przy Rynku w domu nr 16. Podczas
parogodzinnej walki z użyciem broni i granatów zabici zostali dwaj
policjanci, w tym komendant posterunku. Ciężko ranni byli również dwaj
Polacy. Po północy przybył z Krakowa batalion Waffen-SS i oddział
specjalny gestapo, które zakończyły strzelaninę. 17 grudnia Krzyszkowski
i Piatkowski zostali powieszeni na słupie latarni przed posterunkiem
(ich ciała zdjęte dopiero cztery dni później).
W odwecie
przeprowadzono krwawą egzekucję pod Uzbornią (…) Niemcy dokonali
aresztowań na mieście oraz wyprowadzili z aresztu Sądu grodzkiego 29
osób z Bochni i okolic, przebywających tam za drobne wykroczenia. Całą
grupę w liczbie ponad pięćdziesięciu mężczyzn przeprowadzono z rękami
uniesionymi do góry ulicą Kazimierza Wielkiego pod Uzbornię.
Po wykopaniu dwóch dużych dołów przez przymuszonych Żydów, 12-osobowy
pluton egzekucyjny rozstrzeliwał kolejno grupy liczące po 6 osób.
Po każdej salwie jeden z oprawców podchodził do leżących i dobijał ich
pojedynczymi strzałami. Po jednej z salw nie trafiony Zygmunt Wilgocki
zbiegł w las i mimo strzałów przedarł się przez Uzbornię do Kurowa,
a stamtąd do Łapanowa, gdzie ukrywał się przez jakiś czas. Następnym
więc grupom skazańców wiązano ręce do tyłu, aby uniemożliwić im
ucieczkę. Całą akcją kierował mjr Albrecht a przyglądał się jej przybyły
z Krakowa gubernator Otto Wachter. Po egzekucji zmuszono Żydów
do pogrzebania ciał zamordowanych. Na miejscu zbrodni pochowano także
ciała Krzyszkowskiego i Piatkowskiego…”
W czasie egzekucji Niemcy robili sobie pamiątkowe zdjęcia, niektóre z nich wywoływane i kopiowane były w miejscowym zakładzie fotograficznym Janiny Gargulowej, a stąd, drogą konspiracyjną, dostały się do rąk osób postronnych, następnie przez członków ZWZ do władz nadrzędnych a potem zagranicę, gdzie już w roku 1940 zostały opublikowane.
Po wojnie władze alianckie na Zachodzie skonfiskowały u jednego z Niemców cały album pt. „Suhne fur Bochnia 18 XII 1939” (fotografie w tym albumie opatrzone były pieczęcią „Fotoableithung des Distriktes Krakau, Leiter: Reg. Oberinspektor Paul Brondner”).
Album składający się z 24 zdjęć formatu pocztówkowego znajduje się w Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej.
Ponoć miały powstać 4 sztuki albumów, spośród których jeden miał otrzymać sam Führer, jeden Goering a dwa wdowy po policjantach niemieckich zabitych podczas ataku na posterunek w Bochni. Nie wiadomo, który z nich trafił do IPN.