
To była ładna, słoneczna niedziela. 9 czerwca ubiegłego roku pani Barbara razem z mężem jechała do siostry. Siedziała na przednim fotelu pasażera, na kolanach trzymała tort, który upiekła. Z tyłu na siedzeniu leżała gitara, urodzinowy prezent dla siostry. Już na szczycie ulicy Wiśnickiej niespodziewanie na fiata punto, którym podróżowali spadło drzewo, zgniatając tył samochodu. Od śmierci dzieliło ich zaledwie dwa centymetry.
Mimo, że od tamtych wydarzeń minęło dziewięć miesięcy pani Barbara ani razu nie wsiadła za kierownicę. Ma też strach gdy wchodzi do lasu.
Nadal wracają do mnie uczucia przerażenia i szoku, które mi towarzyszyły gdy wysiadłam z samochodu, gdy widziałam co z niego zostało po tym feralnym zdarzeniu – wspomina 39-letnia kobieta.
Siła uderzenia olbrzymiego drzewa, które spadło na pojazd była tak mocna, że fiat punto znalazł się na przeciwnym pasie ruchu. To cud, że w chwili wypadku, nikt inny tam nie jechał. Cudem są też te dwa centymetry. Strażacy, którzy jako pierwsi przyjechali na miejsce wypadku mówili wprost: mało brakowało, a byłyby dwa trupy.
Drzewo, które spadło na samochód rosło tuż przy ulicy Wiśnickiej – będącej fragmentem drogi wojewódzkiej DW965. Pani Barbara już następnego dnia zgłosiła zdarzenie do Zarządu Dróg Wojewódzkich. Dwa dni później otrzymała informację, że właścicielem działki, na której znajduje się pas zieleni jest Skarb Państwa, a władającym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad i to ona jest odpowiedzialna za ten teren.
Sprawę zgłosiłam więc do GDDKiA oraz ich ubezpieczyciela. Zostało ono jednak odrzucone. Tłumaczono, że pas zieleni znajduje się przy drodze wojewódzkiej i to ZDW jest odpowiedzialny za utrzymanie tego pasa – wyjaśnia kobieta.
Po tej informacji ponownie zwróciła się do ZDW oraz ich ubezpieczyciela. Ten rozpoczął postępowanie i wysłał na miejsce rzeczoznawcę. Postępowanie zostało wstrzymane, bo ZDW odmówił przyjęcia odpowiedzialności za szkodę.
Pod koniec roku o sprawie pani Barbara powiadomiła Rzecznika Finansowego. To instytucja państwowa podejmującą działania na rzecz ochrony klientów podmiotów rynku finansowego. W trakcie postępowania GDDKiA i ZDW inaczej interpretowały zapisy mapy.
Skontaktowałam się również z Ministerstwem Infrastruktury, które sugerowało, że to GDDKiA oraz ZDW powinni ustalać do kogo należy ten fragment pasa zieleni – mówi pani Barbara.
Taki urzędniczy ping-pong trwa już od dziewięciu miesięcy. Każdą wolną chwilę mieszkanka Bochni traci na przygotowanie kolejnej korespondencji do różnych instytucji.
Zdesperowana kobieta rozważa skierowanie sprawy do Najwyższej Izby Kontroli ze względu na nieprawidłowości w prowadzeniu dokumentacji gruntów. Interweniowała też w Urzędzie Marszałkowskim (ZDW podlega UM) oraz po raz kolejny w Ministerstwie Infrastruktury z wnioskiem o interwencję i zainicjowanie współpracy pomiędzy GDDKiA i ZDW.
Do momentu, gdy kończyliśmy pisać ten materiał żadna ze stron nie wyraziła chęci współpracy. Po pomoc zapukała też do redakcji Portalu Bochnia Brzesko z Bliska. Zależy jej na nagłośnieniu sprawy, nie tylko po to, by uregulować swoje sprawy.
W tym miejscu są też inne drzewa, które ledwo trzymają się ziemi. Nam z mężem udało się ujść z życiem. Autentycznie boję się jednak, że może tam dojść do kolejnego wypadku, gdzie nie będzie już mowy o nieszczęśliwej okoliczności, ale zwyczajnym zaniedbaniu – mówi.
O wypadku pani Barbary, a także interwencji mieszkańców tej części miasta pisaliśmy w czerwcu.
BOCHNIA. Drzewo przy ul. Wiśnickiej spadło na samochód. Czy pozostałe drzewa też są zagrożeniem?
BOCHNIA. W sprawie drzew przy ul. Wiśnickiej magistrat obiecał pomoc

j_an_t
13 marca 2025 godzina 08:28
Urząd Miasta Bochni ma przecież świeże doświadczenia w ocenie drzewostanu przy rewaloryzacji Plant. Kolawiński zatrudnił specjalistów i urzędnicy powinni na ten temat wszystko wiedzieć jak to się robi.
emeryt
13 marca 2025 godzina 09:07
j_an_t@,przeczytaj ze zrozumieniem co jest napisane ,ul.Wiśnicka nie jest drogą miejską.
Kama
13 marca 2025 godzina 09:12
Współczucie dla poszkodowanych i podziw dla determinacji w zakończeniu sprawy. Tak właśnie działają instytucje, każdy odpycha byle dalej od siebie…a drzewa dalej wiszą nad Wiśnicką. Przy większym wietrze zarówno na drodze jak i na chodniku pełno suchych gałęzi. Strach jechać, strach iść.