Gdy 20 lat temu Bogusław Szymański poprosił o rękę Raisę Nazarową pracującą w dziale marketingu jednej z dużych polskich firm w Kijowie usłyszał: tak, ale pod warunkiem, że razem ze mną weźmiesz do Polski także maszynę do szycia.
45-letnia Raisa pochodzi z Kijowa. Jest absolwentka zarządzania i bankowości na jednej z tamtejszych uczelni, ale to nie ekonomia, a krawiectwo jest jej wielką pasją. Pociągało ją od dziecka. Zresztą w jej rodzinnym domu każdy robił coś twórczego.
– Kobiety szydełkowały, robiły na drutach, a pradziadek był bardzo dobry szewcem i kaletnikiem – wyjaśnia.
Szyła już jako dziewczynka. Jej prawdziwa pasja rozwinęła się, jednak gdy po awarii w Czarnobylu trafiła na cztery miesiące do swojej cioci Ludmiły mieszkającej w dalekiej Rosji. Tam poznała czar szycia i tworzenia czegoś z niczego.
– Ciocia, choć była samoukiem, świetnie radziła sobie z szyciem, zauroczyło mnie to niesamowicie. Pomagałam jej najpierw w układaniu nici, segregowaniu guzików, a później przygotowywaniu wykrojów – wspomina.
Strój na dyskotekę
Pierwszą rzeczą, którą Raisa samodzielnie uszyła, były spodnie typu „banany”. Do dziś pamięta ten komplet w intensywne zielone, pomarańczowe i żółte kwiaty. Gdy weszła w nim na dyskotekę, wszyscy tam obecni nie mogli od niej oderwać wzroku. Teraz, już takich kolorów nie zakłada, woli spokojniejsze barwy, choć nadal ma słabość do fantazyjnych wzorów i ciekawych detali. Taki właśnie był biały, wełniany płaszcz, który wymyśliła dla siebie. Skroiła go i zaczęła szyć. Pracę nad nim jednak przerwała.
– To był taki trochę niepoukładany okres w moim życiu. Miałam przerwę w pracy zawodowej i dużo wolnego czasu. Brakowało mi jednak jakiegoś celu – wspomina.
Płaszcz na konkurs
Wtedy w jej ręce wpadło wydanie „Burdy” a w nim konkurs z okazji 25-lecia wydawnictwa. Trzeba było stworzyć kreację w stylu vintage. Pomyślała o swoim płaszczu. Mąż zachęcał, by wróciła do pracy nad nim. Pomyślała: czemu nie. Na białej wełnie postanowiła naszyć piękne kwiaty. Efekt był oszałamiający.
– Wysłałam zdjęcie, nie licząc jednak na nic wielkiego. Myślałam, uda się, to fajnie, nie wyjdzie, zostanie mi przynajmniej piękny płaszcz – mówi. Po kilku tygodniach dostała informację, że przechodzi do kolejnego etapu. Poproszono ją, by przesłała uszyte przez siebie rzeczy. Oprócz płaszcza czerwoną koronkową sukienkę, która wypełniła jej oryginalną stylizację. O tym, że wygrała, dowiedziała się z kolejnego numeru „Burdy”. Zwycięstwo oznaczało zaproszenie na profesjonalną sesję fotograficzną, podczas której prezentowała uszyte przez siebie rzeczy.
Początek nowego rozdziału
– Była to wspaniała przygoda, która dała mi wiatr w żagle. Postanowiłam wrócić do mojej pasji – mówi Raisa. Ekonomistka z wykształcenia zdecydowała też, że będzie uczyć krawiectwa inne kobiety. Razem z mężem organizują warsztaty szycia dla kobiet, ale też dzieci. Zajęcia prowadzone są w Bochni i Niepołomicach. Do tej pory skorzystało z nich około stu osób. Raisa prowadzi też swojego bloga, na którym opisuje stwarzane przez siebie kreacje.