Cmentarz na ulicy Dominikańskiej został zasypany. 8-miesięczna historia tego odkrycia, które było wielkim zaskoczeniem dla burmistrza, właśnie dobiega końca.
Szacunek, etyka i patriotyzm przegrał z mamoną. Boli bierność radnych (z wyjątkiem członków komisji kultury), stowarzyszeń czy jednostek miejskich jako instytucji.
Burmistrz nie zaważając na zdanie mieszkańców, a nawet przeora zakonu dominikanów autorytarnie zdecydował, że nie interesuje go przeszłość, historia miasta, czy zwykły szacunek dla naszych poprzedników.
Osoba uważająca się za patriotę i chrześcijanina dała przykład i lekcję młodszym pokoleniom, że pieniądz zawsze będzie ważniejszy od moralności.
Marszałek Józef Piłsudski powiedział kiedyś, że naród, który nie szanuje swojej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości. Czy to, co się stało w Bochni to wyraz szacunku dla przeszłości?
Paradoksalnie, gdyby nie niechęć do ekshumacji ze strony Urzędu Miasta to ulica Dominikańska byłaby już dawno przejezdna. Dodatkowo między innym ten brak dobrej woli ze strony magistratu skutkował późniejszym wstrzymaniem robót przez konserwatora zabytków.
Wszystko po to, by zaoszczędzić pieniądze kosztem jakości inwestycji, etyki, czasu i komfortu mieszkańców. Mam nadzieję, że za kilkadziesiąt lat mieszkańcy Bochni nie wezmą przykładu z burmistrza Kolawińskiego i nie popełnią podobnych błędów.
Na koniec chciałbym podziękować i pozdrowić wszystkie osoby, które aktywnie uczestniczyły w sporze z miastem, czy to na sesjach Rady Miasta, czy to pisząc artykuły do lokalnych mediów, często narażając się na oszczerstwa, a nawet na naciski ze strony burmistrza.
