„Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi
Są wspomnienia, które zawsze będą wywoływać morze łez
I słowa, które nigdy nie oddadzą bólu”
Jeszcze w poniedziałek przez telefon zapewniał, że czuje się dobrze.
Że nic mu nie potrzeba, radzi sobie i że pewnie niedługo się zobaczymy.
Odszedł niespodziewanie, pozostawiając nas wszystkich w niewyobrażalnym bólu.
Nasz proboszcz, przyjaciel, człowiek, do którego zawsze można było przyjść. Jak nikt umiał wysłuchać, poradzić i pocieszyć.
Był kapłanem z powołania, człowiekiem mocnej wiary. Sprawy materialne zawsze były mu obce. Nigdy nie dbał o siebie, nawet swoją paczkę świąteczną oddawał innym, tym bardziej potrzebującym. Chodził w jednych butach, jednym swetrze. Tyle Mu wystarczyło.
Nie skarżył się, nie żalił, nawet gdy go oskarżano.
Jego kazania pozostaną nam w pamięci: proste, ale mądre, mówione od serca i zawsze z pięknym przesłaniem.
Ksiądz proboszcz cenił sobie prawdę i szczerość. Mówił wprost o błędach. Nie znosił obłudy, nigdy nie robił nic na pokaz.
Był naszym oddanym przyjacielem, powiernikiem rodzinnych i zawodowych spraw. Nigdy nie odmawiał pomocy. Podczas powodzi w 2010 roku był z nami, wspierał wszystkich, gorąco modlił się o ocalenie.
Był przy nas, gdy witaliśmy na świecie nasze wnuki i gdy żegnaliśmy bliskich. Modlił się, gdy chorowaliśmy. Zawsze czuliśmy jego obecność.
Kochał ludzi, dbał o naszą parafię, szkolę. Wspierał strażaków. Zawsze jednak w cieniu, z boku, nigdy nie pchał się na świecznik.
Straciliśmy proboszcza, księdza, prawdziwego przyjaciela i członka naszej rodziny.
Ks. Romanie do zobaczenia…
Rodzina Potrzebskich
