Kapitalne widowisko obejrzeli kibice, którzy w sobotni wieczór pofatygowali się do Hali Widowiskowo – Sportowej w Bochni, aby obejrzeć spotkanie II ligi piłki ręcznej, w którym MOSiR Bochnia mierzył się z liderem tych rozgrywek – Buskowianką. Po pełnym emocji starciu lepsi o jedną bramkę okazali się gospodarze, którzy wygrali 27-26 (14-13)
MOSiR Bochnia – HLB Buskowianka 27-26 (14-13)
MOSiR: Piotr Sądowicz, Michał Puchalski, Jarosław Gut –
Marcin Janas 8, Maksymilian Grzesik 8, Iwo Stopczyński 5, Adrian
Lubowicki 2, Wojciech Dziedzic 2, Filip Pach 1, Tomasz Wolnik 1,
Wojciech Dziedzic, Hubert Pamuła.
Buskowianka: Dariusz Kubisztal 6, Marcin Szustak 5,
Marek Glita 4, Jakub Bąk 3, Jakub Zawarczyński 3, Michał Żarnowski 2,
Michał Kwieciński 2, Michał Kutek 1, Michał Mizdra, Sebastian
Trutkowski, Kamil Maj.
Na takie spotkanie, jak sobotnie z Buskowianką kibice w Bochni czekali od dawna. W pojedynku z liderem rozgrywek były emocje, zwroty akcji, żywiołowy doping kibiców i przede wszystkim dobra gra obu drużyn. Spotkanie już od samego początku miało wyrównany charakter. Oba zespoły zdobywały na zmianę bramki, przez co po 15 minutach gry był remis 7-7. W dalszych fragmentach pierwszej połowy niewielką przewagę zaczęli zdobywać goście, którzy prowadzili już nawet dwoma trafieniami. Gospodarzom ciężko przychodziło stwarzanie sytuacji rzutowych, ale jednak dzięki wielkiej determinacji zdołali nie tylko wyrównać przed przerwą, ale i wyjść na prowadzenie 14-13.
Po zmianie stron mecz stał się momentami szalony. MOSiR, któremu ciężko było w pierwszych 30 minutach dojść do sytuacji rzutowej za sprawą dobrze zorganizowanej gry obronnej gości, tym razem zarzucał rywala celnymi ciosami. Rozgrywający, wobec trudności wypracowania sobie sytuacji na skrzydłach, stali się pełnoprawnymi liderami zespołu nie tylko z nazwy. Brali na siebie odpowiedzialność za losy spotkania doprowadzając do rozpaczy bramkarzy gości rzutami z pół- i z dystansu lub też odważnymi wejściami, gubieniem krycia i rzutami „z koła”… Piękne bramki zdobywał Marcin Janas, trudny do upilnowania był Maksymilian Grzesik, a wspierał ich aktywny Iwo Stopczyński. Bochnianie pomału zyskiwali przewagę. Ta w 47 minucie wyniosła już 5 bramek (24-19) i utrzymywała się do 51 minuty. Wówczas grający niemal bez zmian, zmęczeni bochnianie zaczęli tracić animusz, którego zaczęło przybywać zawodnikom z Buska. Konsekwentnie zmniejszali przewagę punktową, aby przy żywiołowym dopingu swoich kibiców (którym dzielnie przeciwstawiali się fani MOSiR-u), doprowadzić do remisu w 59 minucie spotkania. Ostatnie słowo należało jednak do bochnian. W 60 minucie Marcin Janas rzucił bramkę po zespołowej akcji przerywając tym samym ośmiominutową niemoc swojej drużyny. Goście mimo kilku prób w ostatnich sekundach zostali powstrzymani agresywną grą obronną miejscowych oraz skuteczną interwencją pewnie strzegącego bocheńskiej bramki Piotra Sądowicza.
MOSiR pokonał Buskowiankę i wykonał duży krok do tego, aby w kolejnej rundzie występować w grupie mistrzowskiej rozgrywek II ligi.