- REKLAMA -
- REKLAMA -
Sprawa Grażyny Kuliszewskiej

Borzęcin. Prokuratura dementuje plotki: Nie ma żadnych aresztowań w sprawie Grażyny Kuliszewskiej

Fot. Patryk Salamon
- REKLAMA -

Nikomu nadal nie przedstawiono też zarzutów – mówi prokurator Marcin Michałowski z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie prowadzący sprawę 34-letniej Grażyny Kuliszewskiej. Śledczy nadal czekają na wyniki sekcji zwłok. Mają one trafić do prokuratury już w przyszłym tygodniu.

Z wyników sekcji dowiemy się, w jaki sposób zginęła Grażyna Kuliszewska, a także, kiedy doszło do jej śmierci. Prokuratura zleciła też wykonanie wszystkich badań toksykologicznych, które określą, czy w chwili śmierci kobieta znajdowała się pod wpływem jakichś środków odurzających.

Prokuratura nadal nie ujawnia żadnych ustaleń prowadzonego śledztwa. Przekonuje jedynie, że nadal intensywnie pracuje nad tą sprawą.

Grażyna Kuliszewska zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia. Z relacji jej męża wynika, że wieczorem razem położyli się w ich domu, by uśpić syna. Rano kobiety już tam jednak nie było. Jej ciało policja odnalazła po dwóch miesiącach. Zwłoki zostały wyłowione z Uszwicy w Bielczy, kilka kilometrów od Borzęcina. To oznacza, że tej feralnej nocy albo kobieta wyjechała z Borzęcina, albo została wywieziona.

W tle tej zagadkowej historii są problemy małżeńskie, romans z Kurdem i pieniądze. Jest także zwaśniona rodzina, która podzieliła się na dwa obozy. Jeden z nich za tragedię obwinia męża, drugi – samą 34-latkę.

ZOBACZ TAKŻE:


153 komentarze
- REKLAMA -
Góra