Detektyw Bartosz Weremczuk ujawnia nowe ustalenia. Udało mu się rozszyfrować zbitek liter, który pojawił się na jednym z komunikatorów 34-latki już po jej zaginięciu. – Skrót ten oznacza „second-generation Pakistani Muslim men”. Nasi detektywi sprawdzają, czy zaginiona mogła się udać na terapię CBT (Cognitive Behaviour Therapy) która miała pomóc jej w przejściu na Islam – tłumaczy.
Co może oznaczać umieszczenie tego skrótu w komunikatorze?
-To mogła być informacja dla bliskich, że jest na terapii i wszystko idzie zgodnie z planem. Może być też tak, że ktoś próbuje wskazać nam ten kierunek działania. Taka terapia jest kosztowna i trwa długo – mówi Bartosz Weremczuk i dodaje, że niezależnie od tych ustaleń jego detektywi badają wszystkie pozostałe wątki tej sprawy. – Sprawdzamy, czy doszło do ucieczki, ale też, czy ktoś jej tej ucieczki nie uniemożliwił – mówi Bartosz Weremczuk.
Grażyna Kuliszewska zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia w Borzęcinie. Przyjechała tu z Londynu, gdzie mieszkała z mężem i 5-letnim synem. W Polsce od dwóch tygodni byli już jej bliscy. Wieczorem położyła się spać z dzieckiem. Według relacji jej męża – rano kobiety, ani jej rzeczy, nie było w domu. Czesław Kuliszewski twierdzi, że znalazł tylko informację przesłaną przez komunikator VIBER. „Zobaczymy się w Londynie”.
Postępowanie w sprawie zaginięcia mieszkanki Borzęcina prowadzą prokuratura i policja. Śledczy konsekwentnie od samego początku unikają podawania informacji w sprawie postępów prowadzonego śledztwa.
-Nadal bierzemy pod uwagę wszystkie możliwe hipotezy, także te najbardziej nieprawdopodobne – powiedział dziś Portalowi Bochnia Brzesko z bliska prokurator Marcin Michałowski z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, zajmujący się sprawą Grażyny Kuliszewskiej.
