Z Anną Sarą-Nowak, lekarzem psychiatrą rozmawia Małgorzata Więcek-Cebula
– Czy w dobie koronawirusa ludzie są bardziej nerwowi?
– Tak, obecna sytuacja wpływa negatywnie na psychikę wielu ludzi.
– To widać, tak na pierwszy rzut oka?
– Można zauważyć takie zjawisko obserwując innych na ulicy, w kolejce w sklepie. Ludzie są poddenerwowani. Obecna sytuacja zamknięcia w domach i stałego poczucia zagrożenia powoduje, że częstymi towarzyszami stały się złość, niepokój, nerwowość czy przygnębienie.
– Można sobie z tym poradzić samemu?
– W wielu przypadkach tak. Warto skorzystać ze wsparcia bliskich, utrzymywać kontakty ze znajomymi, choćby telefonicznie lub online, starać się funkcjonować jak najbardziej normalnie.
– A kiedy jest ten moment, gdy trzeba pomocy szukać u specjalisty?
– Po sieci krąży taki mem, w którym psychiatra tłumaczy, że jeśli ktoś mówi do kwiatów, obrazów, sprzętów domowych – nie trzeba się przejmować, to normalne zjawisko w obecnych czasach. Dopiero, gdy sprzęty zaczną odpowiadać, jest to czas, kiedy trzeba zgłosić się do psychiatry. Mimo humorystycznego wydźwięku, jest to dość celna ocena.
– A tak na poważnie, co powinno zastanowić w naszym zachowaniu?
– Przede wszystkim głęboki smutek.
– Ale bywamy czasem smutni i to chyba nic dziwnego…
– To prawda, czasem każdemu z nas zdarza się być smutnym z jakiegoś powodu, ale to nie o taki smutek chodzi. Powinno nas zaniepokoić to, że nie potrafimy już nie czuć smutku. Mówiąc inaczej – nie potrafimy już odczuwać radości, nawet z rzeczy, które dawniej sprawiały nam przyjemność. Innymi niepokojącymi objawami są bezsenność lub ciągła senność, brak energii, łatwe wpadanie w złość lub zamartwianie się, poczucie, że nawet proste czynności nas przerastają, poczucie bezsensu życia lub powracające myśli, by odebrać sobie życie. Jeśli stan taki trwa dłużej niż dwa tygodnie, koniecznie powinniśmy odwiedzić psychiatrę.
– Ale jak się komuś przyznamy, że idziemy do psychiatry, pomyśli o nas: wariat…
– Ale już w poczekalni okaże się, że czeka tam pół miejscowości (śmiech). A mówiąc poważnie, często nawet sobie nie uświadamiamy, jak wiele sami mamy stereotypów i uprzedzeń wobec osób chorujących psychicznie. Obraz takich osób często jest kształtowany na podstawie filmów, odbiegających od realnego życia. Zwykle ludzie mający w rodzinie lub wśród przyjaciół osoby chorujące psychicznie, odmiennie i bardziej otwarcie podchodzą do tematu. Poza tym, gdy chorujemy na cukrzycę, czy nadciśnienie, to jest to coś normalnego, ale jak już mamy problemy z psychiką, to jesteśmy traktowani tak, jakbyśmy sami się w tę chorobę wpędzili a tym samym byli za to odpowiedzialni. Wielu uważa, że to nasza wina, lub zła wola, że wystarczy wziąć się w garść. A to zupełnie nie tak. Przy czym chciałabym podkreślić, że za udanie się po pomoc i leczenie już jesteśmy odpowiedzialni.
– Jeśli mamy takie objawy, psychiatra pomoże?
– Na pewno będzie się starał wyprowadzić nas z tego stanu. Najpierw zbierze wywiad, oceni stan zdrowia i zdecyduje jakie leczenie jest konieczne. Przepisze też właściwe dla danej sytuacji leki.
– To takie specyfiki, które sprawią, że na świat będziemy patrzeć przez różowe okulary?
– Patrzenie na świat przez różowe okulary również nie jest stanem pożądanym. Chodzi o to, by móc reagować adekwatnie do sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. W zależności od stanu, w jakim znajduje się pacjent, leki pomagają wyeliminować negatywne skutki choroby, czyli wspomnianą bezsenność, nerwowość, zaburzenia apetytu itd. Do całkowitego wyleczenia jeszcze długa droga.
– Jak długa?
– Kolejna wizyta odbywa się po 4-6 tygodniach, wtedy decydujemy w jakim kierunku powinno iść dalsze leczenie, wprowadzamy korekty. Jeśli mamy do czynienia z depresją, to dobrze jest kontynuować leczenie przynajmniej jeszcze przez pół roku. Zdecydowanie lepiej, gdy trwa ono rok.
– Ale jeśli czujemy się już dobrze, to po co nadal chodzić do lekarza?
– Niedoleczona depresja lubi wracać. Odpowiednio długie leczenie zmniejsza ryzyko nawrotu objawów.
– A można obejść się bez leków?
– Alternatywną formą leczenia farmakologicznego jest psychoterapia. W tym przypadku konieczne są częstsze wizyty – zwykle cotygodniowe, leczenie takie również trwa kilka miesięcy a nawet lat. Terapeuta przepracowuje z pacjentem objawy choroby, wspólnie starają się dojść ich przyczyn, oraz zmienić sposób funkcjonowania i przeżywania pacjenta na bardziej dla niego satysfakcjonujący.
– A czy możemy ustrzec się depresji?
– Na pewno nie zawsze i nie w każdym przypadku. Początek depresji może mieć wiele przyczyn. Przede wszystkim część depresji jest uwarunkowana biologicznie. Co byśmy nie robili i tak możemy zachorować. Wynika to z czysto chemicznego niedoboru serotoniny, czyli ‘hormonu szczęścia’ w mózgu.
– No tak, ale bywa, że depresja jest skutkiem jakichś bolesnych wydarzeń w naszym życiu…
– Część zaburzeń pojawia się w wyniku traumatycznych przeżyć, długotrwałego stresu, konfliktów lub przeciążenia, np.: nadmiarem pracy, obowiązków. By zadbać o swoją psychikę, trzeba się przyjrzeć, na jakim etapie życia się znajdujemy. Zobaczyć, co nas stresuje, gdzie są czynniki zapalne. Być może trzeba wyjść z toksycznych relacji z innymi ludźmi, zadbać o własne potrzeby i granice lub wprowadzić bardziej regularny tryb życia. Uporządkowanie tego wszystkiego jest pierwszym krokiem ku wyzdrowieniu. Dobrze poprowadzony pacjent odzyska zdrowie, to tylko kwestia czasu.
Anna Sara-Nowak jest lekarzem psychiatrą z wieloletnim doświadczeniem. Ukończyła Wydział Lekarski Collegium Medicum na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Następnie swoje umiejętności rozwijała w Klinice Psychiatrii Dorosłych, Dzieci i Młodzieży w Krakowie oraz w Specjalistycznym Szpitalu im. J. Babińskiego w Krakowie. Specjalizuje się w zaburzeniach depresyjnych, lękowych, nerwicowych, psychotycznych. Ma bogate doświadczenie w leczeniu zaburzeń otępiennych. Na co dzień pracuje również z osobami uzależnionymi od środków psychoaktywnych. Pracę z pacjentami łączy z pasjami naukowymi kształcąc przyszłe pokolenia lekarzy na Wydziale Lekarskim Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Bochni przyjmuje w Specjalistycznym Centrum Medycznym MOVEMED.