Prokuratura nie ujawnia treści listu, który pozostał w domu. Śledczy poinformowali jedynie, że są w nim zawarte motywy, które kierowały kobietą. We wtorek ciało jej oraz jej maleńkiego syna strażacy wyciągnęli z przydomowej studni w jednym z prywatnych domów w Gnojniku w powiecie brzeskim.
Zwłoki zostały zabezpieczone do sekcji w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Krakowie. Wszystko jednak wskazuje na to, że w tym tragicznym zdarzeniu nie brały udziału osoby trzecie. Najbardziej prawdopodobne jest, że kobieta razem z synkiem sama wskoczyła do studni Dziecko było przypięte do jej ciała w nosidełku. Na dnie studni znaleziono także telefon komórkowy 37-latki.
Do tragedii doszło we wtorek rano. 37-latka była tego dnia umówiona na szczepienie. W domu oprócz niej przebywała też jej matka. Gdy się obudziła i nie zastała córki pomyślała, że są w ośrodku zdrowia. Brak kobiety zaniepokoił dopiero jej brata i męża, którzy ok. południa wrócili do domu. Podczas poszukiwań zajrzeli do studni, gdzie odkryli zwłoki.
michał
20 kwietnia 2022 godzina 22:35
tragedia nie do opisania nie mi oceniać spoczywajcie w pokoju
michał
20 kwietnia 2022 godzina 22:51
nie mi oceniać spoczywajcie w pokoju