Blisko sześć godzin trwała kontrola nielegalnego składowiska śmieci w Dołędze gmina Szczurowa. Inspektorzy ochrony środowiska określili jego wielkość, ale nadal nie wiedzą, co jest składowane w plastikowych beczkach.
– Na kontrolowanej działce znajduje się 900 metrów sześciennych odpadów złożonych na placu i w budynku. Przechowywane jest tam także 600 metrów sześcienny beczek z nieznanymi substancjami – wylicza Magdalena Gala, rzecznik prasowy WIOŚ w Krakowie.
Zawartość niebezpiecznych substancji ma być badana przez akredytowane laboratorium. To jednak nie wszystko – wójt gminy Szczurowa wezwał właściciela działki do usunięcia śmieci.
– Jeśli tego nie zrobi w wymaganym terminie, my zlecimy to zadanie i obciążymy go kosztami – mówi Marian Zalewski, wójt Szczurowej.
Właściciel działki zapewnia, że cały czas szuka firmy, która podjęłaby się usunięcia składowiska.
– Mam jednak z tym problem, bo to są olbrzymie ilości odpadów i bardzo duże koszty ich usunięcia sięgające nawet powyżej 100 tys. zł – mówi.
O tym, że na prywatnej działce składowane są śmieci, na początku maja policję zaalarmował właściciel działki. Okazało się, że firma, która w kwietniu wynajęła od niego ten teren, w ciągu jednego dnia zwiozła tu niebezpieczne odpady. Właściciela firmy, szuka policja. Ślad po nim zaginął.