- REKLAMA -
- REKLAMA -
Wydarzenia

Bochnia. Chciał zagłodzić boa dusiciela?

- REKLAMA -

Nawet dwa lata więzienia grozi właścicielowi sklepu zoologicznego w Bochni. Według prokuratury mężczyzna znęcał się nad wężem boa, przechowując go w ciasnym terrarium, bez dostępu do wody i odpowiedniego pokarmu. Sprawa wyszła na jaw po kontroli pracowników Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Towarzystwo zaalarmował jeden z mieszkańców Bochni. Przed  bocheńskim sądem ruszył proces w tej sprawie.

Pracownicy KTOZ byli w szoku, gdy w maju ubiegłego roku weszli do jednego z bocheńskich sklepów zoologicznych.
– Czegoś takiego, jak pracuję, jeszcze nie widziałam. Znajdujące się tam zwierzęta były przechowywane w ciasnych klatkach, zanieczyszczonych odchodami bez dostępu do dziennego światła. W najgorszym stanie był jednak wąż boa – wspomina Beata Nawalany inspektor KTOZ.

Przedstawiciele towarzystwa opieki nad zwierzętami zdecydowali o zabraniu gada. Jeszcze tego samego dnia trafił do weterynarza. Ten po przebadaniu stwierdził u niego między innymi zgnilec pyska, powodujący stan zapalny i uniemożliwiający pobieranie pokarmu. Według weterynarza choroba narażała zwierzę na cierpienie głodu, boa miał także zapaleniu płuc, które uniemożliwiało mu swobodne oddychanie. Badanie weterynaryjne potwierdziło, również, że wąż był w stanie krytycznym. Stwierdzono silne wychudzenie, odwodnienie, niedowagę.

W ostatniej chwili

– Gdyby nie nasza interwencja zwierzę, by nie przeżyło, dalsza wegetacja w takim stanie mogłaby się dla niego skończyć tragicznie – mówi Nawalany.
Mężczyzna zeznając na policji, przekonywał, że wąż miał zapewnione godziwe warunki bytowania. Zapewniał, że boa nie cierpiał na brak wody, miał bowiem dostęp do sporego basenu. Zapewniał, że karmił węża, dostarczając mu pożywienie raz na dwa tygodnie.

– To stanowczo za mało, tyle pożywienia powinien dostawać codziennie. To, że ze zwierzęciem znajdującym się pod naszą opieką, nie trzeba wychodzić na spacery, nie oznacza, że nie wymaga on opieki weterynaryjnej. Wąż był bardzo zarobaczony – twierdzi Nawalany.

Były kontrole

Co ciekawe żadnych nieprawidłowości w sklepie nie zauważyli pracownicy Powiatowego Inspektora Weterynarii w Bochni, którzy systematycznie co roku kontrolowali to miejsce.

Postępowanie prowadzone przez prokuraturę zakończyło się skierowaniem  sprawy do Sądu Rejonowego w Bochni.  Proces ruszył  w ubiegłym tygodniu. Boa, który jest zwierzęciem prawnie chronionym, nadal przebywa w gabinecie weterynaryjnym. Gad przeszedł kilkumiesięczne leczenie. Jest pod opieką KTOZ. Czeka na adopcję.

Kliknij i dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Góra