Można było usiąść za kierownicą zabytkowego Lorraine-Dietrich SMHI 1913, zrobić sobie w nim z zdjęcie, a także dokładnie obejrzeć każdy element pojazdu, którego pierwszym właścicielem był Jan Albin Goetz.
Dziś na brzeskim Rynku zaparkował Lorraine-Dietrich SMHI 1913. Co o nim wiemy? Ma 4,5 litra pojemności, pokonywał najwyższe europejskie pasma górskie i wyciąga ponad setkę.
Samochód barona Jana Albina Goetza na co dzień można podziwiać jako eksponat wystawiany w Auto-Muzeum Jana i Macieja Pedów w Gostyniu.
Według właścicieli to jedyny, zachowany egzemplarz z serii SMHI na świecie. Te luksusowe auta, dzieła francuskich konstruktorów, produkowano w krótkich seriach, liczących kilkadziesiąt egzemplarzy. Były drogie, mogli sobie na nie pozwolić jedynie najbogatsi. Do tej grupy zaliczał się Jan Albin Goetz, syn budowniczego okocimskiego browaru i fundator nowego pałacu. Przedsiębiorca nazywany królem piwa kupił auto w warszawskim salonie.
Cud ówczesnej techniki garażowany był w budynku obok niegdysiejszej ujeżdżalni. Część poszycia nadwozia wykonana została z blachy, część z drewna. Były też siedzenia dla służby. Kiedy w 1931 r. zmarł twórca potęgi okocimskiego rodu schedę po nim, wraz z samochodem, przejął syn Antoni Jan.
We wrześniu 1939 r., wraz z matką i żoną, opuścił on Okocim z obawy przed represjami ze strony wkraczających wojsk niemieckich i już nigdy tu nie powrócił. Jeszcze zanim zakończyła się wojna, w 1944 r. cały majątek Goetzów został znacjonalizowany i przeszedł na własność skarbu państwa.
Auto choć przetrwało obie wojny światowe z czasem uległo zniszczeniom. Bardzo ucierpiały elementy drewniane – koła, szkielety siedzeń czy stopnie. 18 stycznia 1968 roku, kiedy powstał protokół przekazania maszyny określono go jako wrak. Decyzję w sprawie przekazania podjął dyrektor Okocimskich Zakładów Piwowarsko-Słodowniczych Leonard Dzięgielewski, a samochód przejął tarnowianin inż. Zygmunt Zabdyr.
W zachowanym protokole jako cel określono odtworzenie wartości muzealnej, zgodnie z opinią i wnioskiem Polskiego Związku Motorowego. Auto stało w Tarnowie przez pięć lat. Prawdopodobnie jednak inż. Zabdyr nie rozpoczął nawet renowacji, ponieważ, kiedy w 1973 roku samochód kupił Jan Peda, był w opłakanym stanie. Odbudowa Lorraine-Dietrich trwała 2 lata. Koła wykonane początkowo z hikory zastąpione zostały jesionowymi.
Odbudowano karoserię, wykonano nową tapicerkę. Uruchomiono także silnik i dorobiono brakującą szybę. Jan Peda brał na nim udział w wielu zlotach i wyścigach pojazdów zabytkowych. Jeszcze w 1999 roku wraz z synem Maciejem w Barcelonie uczestniczyli w rajdzie dla bardzo starych samochodów. Auto mimo wieku i gabarytów wciąż jest szybkie. Rozpędza się do 100 km/h, większy problem ma z wytracaniem prędkości. Bębnowe hamulce na tylne koła nie są zbyt efektywne. Samochód, który przez kilka lat był najstarszym autem w Polsce, dwukrotnie na własnych kołach pokonał Alpy. Brał także udział w konkursach elegancji w Miluzie i w Szampanii. Zdobywał puchary w wielu miejscach na świecie.
Kto nie zdążył go dziś obejrzeć, ma szansę jeszcze jutro. Z tego pojazdu bowiem burmistrz Tomasz Latocha ma rozdawać flagi w kilku miejscach Brzeska.
Organizatorami prezentacji są burmistrz Tomasz Latocha, Stowarzyszenie Miłośników Browaru oraz firma Carlsberg.