Przełom w sprawie tajemniczego zaginięcia 18-letniej Joanny Matjaszek z Brzeska. Po 18 latach prokuratura stawia pierwsze zarzuty i zastrzega, że to jeszcze nie koniec.
– Nie wykluczone, że będą kolejne zarzuty dla innych osób. Udało się nam dotrzeć do nowych okoliczności w tej sprawie – tłumaczy Wioletta Moskwa zastępca Prokuratora Okręgowego w Tarnowie.
Tarnowscy śledczy sprawą na nowo zajmują się od jesieni ubiegłego roku. Na nowo, bowiem w 2007 roku została podjęta decyzja o umorzeniu prowadzonego tam postępowania.
Joanna zaginęła 3 listopada 2000 roku. Tego dnia widziana była ostatni raz na przystanku autobusowym w Niwce koło Tarnowa.
Z tej miejscowości pochodził jej chłopak Przemysław W. Joanna pojechała do niego na urodziny, do domu miała wrócić busem późnym wieczorem. Nie wróciła. Jej rodzice jakby coś przeczuwając, jeszcze tej samej nocy rozpoczęli gorączkowe poszukiwania. Niestety córki nie znaleźli. Na jej ślad nie trafiła także policja.
Zaginięciem dziewczyny zajmowała się tarnowska prokuratura. Sprawę jednak umorzono. Okoliczności tajemniczego zaginięcia badali też funkcjonariusze z krakowskiego Archiwum X. Dla nich od samego początku było jasne, że za sprawą Joanny stoi jej chłopak.
Założono, że mogło dojść do morderstwa. Funkcjonariusze ustalili, że przed zniknięciem dziewczyna się z nim kłóciła. I, że nie był to jedyny raz. Przemysław W. znany był z tego, że często z byle powodu wszczynał awantury. Potrafił się na nią obrazić, za to, że, swoje pieniądze przeznaczyła na kurtkę zamiast dać mu na głośniki do samochodu.
3 listopada Przemysław W. odprowadził Joannę na przystanek, z którego miała wrócić do domu. Potem ślad po niej zaginął.
Nowe światło na sprawę rzucają najnowsze ustalenia prokuratury. Na tej podstawie kilka dni temu śledczy zatrzymali kobietę i przedstawili jej zarzut składania fałszywych zeznań.
Prokuratura nie chce zdradzać żadnych okoliczności prowadzonego postępowania