- REKLAMA -
- REKLAMA -
Wydarzenia

Kamionna. Może to zabrzmi dziwnie, ale jestem szczęśliwa!

Fot. Wojtek Salamon
- REKLAMA -

Jest już spokojna. Mówi powoli, mocnym głosem. Wzruszenie pojawia się tylko wtedy, gdy wspomina „ten dzień”. 13 lutego ubiegłego roku 32-letnia Ania Dudek z Kamionnej straciła lewą dłoń. Stało się to w wyniku wypadku, w zakładzie, gdzie pracowała.

– Pamiętam straszny ból i takie przekonanie, że cały świat mi się zawalił. Przy życiu trzymał mnie tylko fakt, że w domu czeka na mnie 19-miesięczne dziecko, które ciągle potrzebuje mamy – mówi.

Ze szpitala wyszła już po kilku dniach. Musiała, bo okazało się, że na oddziale jest groźna bakteria. Zdecydowanie bezpieczniejsza, choć bez opieki medycznej, była w domu. Bolało bardzo. Środki przeciwbólowe wystarczały tylko na chwilę. Pojawił się też obrzęk, który dodatkowo utrudniał funkcjonowanie. Naraz przyjmowała trzy antybiotyki i całą garść środków uśmierzających ból.

– Dwa miesiące to była gehenna. Fizyczna, bo zmagałam się z dużym bólem i psychiczna, bo doszło do mnie, jakim wielkim darem jest posiadanie dwóch sprawnych rąk i jak życie może wyglądać, bez jednej z nich – mówi Ania.

Przetrwała, ponieważ obok siebie miała bliskich: męża, dziecko, mamę. Cały czas byli przy niej także przyjaciele. A wśród nich: Iwona Dudziak, Renata Maciejasz i Aneta Zbyrowska. To one zorganizowały  zbiórkę na zakup protezy. Dziewczyny założyły na Fb grupę. W ciągu miesiąca przyłączyło się do niej 12 tysięcy osób.

– Sama nie wiem skąd ci wspaniali ludzie. Działo się to wszystko błyskawicznie  – mówi Iwona Dudziak pomysłodawczyni akcji, z wykształcenia ekonomistka, ale też artystyczna dusza, która założyła grupę „Małopolanki tworzą… Być kobietą z pasją”.

Na Fb grupie utworzonej dla Ani działy się rzeczy niezwykłe. Licytowano dziesiątki przedmiotów, których ceny wyjściowe były przebijane kilkakrotnie. Jak choćby usługa mycia samochodu, która „poszła” za ponad dwa tysiące złotych.

Historia Ani poruszyła wielu. Całkiem obcy ludzie otwierali serca i portfele.  W efekcie po miesiącu na koncie było… 100 tysięcy złotych.

Fundusze pozwoliły na wykonanie protezy. Na początku prostej, z którą Ania musiała się nauczyć funkcjonować. I to też nie było łatwe. Mycie naczyń, obieranie warzyw, czy prasowanie. Do tych wszystkich czynności potrzebne są obie sprawne dłonie. A co robić, gdy tak naprawdę ma się tylko jedną?

– Największe problemy miałam z zawiązywaniem włosów gumką. Długo nie mogłam sobie z tym poradzić – mówi 32-latka.

Ale w końcu się udało. Podobnie było z lepieniem pierogów, czy uszek. Wszystkiego uczyła się od nowa, jak dziecko.

W lipcu sama upiekła tort  na 2-urodziny swojego synka. Niby nic wielkiego taki tort, jeśli się ma sprawdzony przepis. Dla Ani był to jednak wyczyn. Kolejny milowy krok to jazda samochodem.

Czasem bliscy Ani chcą ją wyręczyć, pomóc w wykonywaniu codziennych czynności bardzo tego nie lubi.

–  Chcę i muszę sobie radzić sama, robię to przecież dla siebie – podkreśla.

Za kilka dni Ania jedzie do Niemiec po kolejną protezę, dużo ładniejszą. Jej zakup zostanie pokryty z uzbieranych funduszy. Proteza ma być wykonana z miękkiego silikonu na wzór prawej dłoni Ani.

– Już się nie mogę doczekać – mówi mieszkanka Kamionnej. – Może to zabrzmi dziwnie, ale jestem szczęśliwa – dodaje.

14 komentarzy
- REKLAMA -
Góra