W niedzielę odbyły się uroczystości poświęcone pamięci majora Jana Kaczmarczyka „Bacy”- oficera Wojska Polskiego, żołnierza Armii Krajowej, który zginął z rąk żołnierzy z batalionu SS „Galizien” 5 sierpnia 1944 r. w Chodenicach.
Obchody rocznicowe rozpoczęła Msza święta w miejscowej kaplicy. Następnie pod pomnikiem majora Jana Kaczmarczyka nastąpiło uroczyste złożenie kwiatów poprzedzone okolicznościowymi wystąpieniami.
Jan Kaczmarczyk ps. Baca urodził się 3 czerwca 1912 r. w Chodenicach. Do szkoły powszechnej i gimnazjum uczęszczał w Bochni. Walczył w wojnie polsko-niemieckiej 1939. Został wzięli do niewoli, ale udało mu się uciec i powrócił do rodzinnych Chodenic. Pracował w rodzinnym gospodarstwie, ale szybko włączył się w działania konspiracyjne Związku Walki Zbrojnej, a później Armii Krajowej. Pod koniec 1943 r. mianowany został dowódcą III batalionu „Motyl” i przyjął okupacyjny pseudonim „Baca”. Wśród podwładnych darzony był wielkim szacunkiem i dla wielu był niepodważalnym autorytetem. Zginął 5 VIII 1944 r. w Chodenicach, gdzie został przypadkowo ujęty przez Niemców walczących przy przeprawie przez Rabę z oddziałem AK Antoniego Świerkota „Rysia”.
Dokonania
09 sierpnia 2022 godzina 11:34
Szukam informacji o „Bacy” i batalionie „Motyl”. Jak na razie wiem, że uciekł przed niewolą we wrześniu 1939 roku, pod koniec 1943 został dowódcą III batalionu „Motyl”, a w sierpniu, w polu gdzie kosił zboże zabito go przez przypadek biorąc za partyzanta. Bieg jego imienia jest ważnym wydarzeniem w Bochni, dlatego chyba by warto wiedzieć trochę więcej o III batalionie i jego dowódcy i o ich czynach, a nigdzie nie ma nic…
Aron
15 sierpnia 2022 godzina 09:10
Tak to się akurat zgadza, że nie ma zbyt wielu świadectw i opisów działań „Bacy”. Tak nie ma, bo tych dokonań to oprócz tego że taka formacja była i Baca jej działanie koordynował, to przecież nie dokonała żadnych specjalnych akcji uderzających w okupanta.
Czemu?
Powód był oczywisty. To wszystko z tego powodu, ażeby uniknąć represji ze strony władz okupacyjnych. Tragedia z 18 grudnia 1939 roku, gdzie zamordowano w lasku Uzbornia 50 obywateli Bochni i okolic, często zupełnie przypadkowych i niewinnych ludzi, nakazywała olbrzymią wstrzemięźliwość i ostrożność w działaniach na szkodę najeźdźców.
Niemniej jednak o takich którzy się nie poddali i nie pogodzili się z utratą Ojczyzny i Niepodległości należy pamiętać, ale dorabianie fatów i legend nie powinno mieć absolutnie miejsca.
Gdyż jest to okłamywanie potomnych. Chociaż w okłamywaniu dzisiejsze nasze władze ta obrzydliwą dziedzinę ludzkiego istnienia opanowały do perfekcji. Tak postępują tylko obrzydliwi łajdacy.
Nie byłoby bo to jeszcze takie groźne, gdyby nie fakty takie że tak wielu naszych Rodaków to imponuje. Imponuje im to pławienie się w kłamstwie i nienawiści do każdego kto tylko myśli „nieprawowicie” czyli po PiS-owsku
Aron
15 sierpnia 2022 godzina 08:51
No właśnie, tak to dorabia się fakty i tworzy legendy. Oczywiście dobrze że upamiętnia się patriotyczne postawy, ale nie powinno się zmyślać faktów które nie nie wydarzyły.
Jan Kaczmarczyk w tym tragicznym dniu kosił zboże w polu. Akurat drogą w pobliżu tego pola przejeżdżał policjant, prawdopodobnie granatowy, wysłany na patrol w celu rozpoznania czy w pobliżu nie ma ukrywających się partyzantów.
Fatalny zbieg okoliczności sprawił, że „Baca” będąc przekonanym że ten policjant pojawił się po to, ażeby go zaaresztować podjął ucieczkę a tenże policjant wymierzy z karabinu i jednym celnym i tragicznym strzałem pozbawił życia J. Kaczmarczyka.
Można by teraz gdybać że jak by wtedy zachował „zimną krew”i spokój czy doszłoby do tej tragedii? najprawdopodobniej nie.
Mam prośbę do wszystkich którzy opisując to wydarzenie nie dorabiali faktów. Historia to najbardziej groźne i niebezpieczne narzędzie w rękach polityków!
Mamy tego mnóstwo przykładów szczególnie w ostatnim czasie.