Obok kilku osobistych drobiazgów znajdujących się w kieszeni kurtki Grażyny Kuliszewskiej, był też przedmiot, który może pomóc w ustaleniu okoliczności śmierci 34-latki. Dziś policjanci z KWP pracują w Borzęcinie.
Zwłoki kobiety poszukiwanej od dwóch miesięcy wyłowiono w Uszwicy w czwartek. Natrafili na nie policjanci penetrujący rzekę w okolicach Bielczy, czyli kilka kilometrów przed Borzęcinem. Zwłoki były w tak mocno posuniętym rozkładzie, że nie wiadomo było, czy należą do kobiety, czy mężczyzny. Płeć potwierdziła w piątek sekcja zwłok. Tożsamość dopiero bliscy 34-latki: jej siostra i mąż, którym wczoraj przedstawiono zdjęcia.
Grażynę Kuliszewską rozpoznali jednak tylko po tatuażu i biżuterii, którą miała przy sobie. Dla pewności mają być wykonane jeszcze badania DNA.
Sekcja zwłok nie wyjaśniła przyczyny śmierci 34-latki. Ustali to dopiero badanie laboratoryjne wykonywane w Zakładzie Medycyny Sądowej CM UJ w Krakowie.
-Na wyniki musimy jednak poczekać kilka tygodni. To bardzo szczegółowe badania, których wykonanie wymaga czasu – zapewnia prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Prokurator nie chce zdradzać, jakie są ustalenia śledczych, a także nad czym, obecnie pracują. Przypomina, że w sprawie nadal nie przedstawiono nikomu żadnych zarzutów.
Wczoraj w Krakowie policjanci KWP sprawdzili samochód Czesława Kuliszewskiego. To pojazd, którym wyjechał z Polski następnego dnia po zaginięciu żony.
Co się stało w nocy z 3 na 4 stycznia?
34-latka zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia. W czwartek 3 stycznia przyleciała do Polski z Londynu, gdzie od kilkunastu lat pracowała i mieszkała razem z mężem. Razem wychowali tam też pięcioletniego syna.
W Borzęcinie od dwóch tygodni był już mąż pani Grażyny z dzieckiem. Wiadomo, że 3 stycznia po przylocie małżonkowie odwiedzili notariusza. Załatwiali u niego sprawy związane z domem, który wspólnie wybudowali. Kobieta po południu jeszcze kontaktowała się ze swoją siostrą i znajomymi w Londynie. Wieczorem jeszcze swojego przyjaciela poinformowała, że po uśpieniu syna pójdzie do ojca, który mieszka ok. 200 metrów dalej. Od tamtej pory ślad po niej zaginął. Ciało kobiety zostało wyłowione w Uszwicy w miniony czwartek.
ZOBACZ TAKŻE:
