Z Robertem Put, psychologiem ze Specjalistycznego Centrum Medycznego MOVEMED s.c., które wprowadziło konsultacje wychowawcze dla rodziców rozmawia Małgorzata Więcek-Cebula
Rodzicom są potrzebne konsultacje wychowawcze?
Są, pewnie nie wszystkim, ale myślę, że pewnej grupie tak.
A czego rodzice mogą się nauczyć poprzez takie konsultacje?
Jest to bardziej forma wsparcia. Rodzice zgłaszają się do psychologa z konkretnym problemem. Konsultacje to nic innego, jak próba zrozumienia tego, co się dzieje w rodzinie, uświadomienia, jak postawa rodziców wpływa na ten problem. Prawda jest taka, że nikt nigdzie nie uczy, tego, jak wychowuje się dzieci. To, jak to robimy, jest efektem tego, co sami wynieśliśmy z domu. Modelu, którego się nauczyliśmy od naszych rodziców.
No dobrze, załóżmy, że ten model wyniesiony z rodzinnego domu jest prawidłowy. I, że wychowujemy dwójkę dzieci. Z jednym są problemy, z drugim nie ma żadnych…
To może być efekt ich osobowości, ale też środowiska, w którym dorastają. Wychowywanie to skomplikowany proces, dlatego chcemy pomóc rodzicom przez niego przejść. Konsultacje nie są formą terapii. My nie podpowiadamy, co zrobić z danym problemem, ale pomagamy go zrozumieć i wyeliminować.
Problemów wychowawczych jest teraz więcej niż przed pandemią?
Zdecydowanie tak. Dzieci mają problemy z samoakceptacją, z kontaktami rówieśniczymi, u wielu młodych ludzi pojawiają się myśli samobójcze. Proszę sobie wyobrazić, że od stycznia do września ubiegłego roku w Polsce było więcej samobójstw dzieci niż w całym 2020 roku. To są dane ogólnopolskie, ale nie trzeba takich sytuacji szukać daleko, bo dochodzi do nich także na naszym podwórku.
Dlaczego dzieci chcą odebrać sobie życie?
Przez pandemię zostało zburzone ich dotychczasowe poukładane życie. Koronawirus przewrócił je do góry nogami. Jeszcze do niedawna dzieci swoje emocje mogły podzielić z wieloma osobami, z którymi się spotykały. Pandemia sprawiła, że z tymi emocjami zostały same, zamknięte w domu. Nie wszystkie umiały je okiełznać.
Jakie sygnały wysyła dziecko, które myśli o samobójstwie?
Każde dziecko może to demonstrować w sposób bardzo indywidualny. To, co powinno zwrócić naszą uwagę to duże zmiany zachowania. Gdy spokojne dziecko staje się nagle bardzo towarzyskie, ale też, gdy osoba towarzyska zmienia się w cichą. Czerwona lampka powinna się nam zapalić, gdy nasze dziecko mówi z uwielbieniem o idolu, który odebrał sobie życie, czy w końcu, gdy samo sugeruje, że może postąpić, tak jako on.
Co wtedy robić?
Porozmawiać z dzieckiem, rozpoznać problem. Dziecko musi czuć nasze wsparcie. Mądry rodzic będzie widział, czy poradzi sobie sam, czy potrzebna będzie specjalistyczna pomoc.
Jakie jeszcze problemy mają dzieci w okresie pandemii?
Wielu z nich nie chce wrócić do szkoły. W izolacji domowej czuje się najlepiej i najbezpieczniej.
Jak w takiej sytuacji zachęcić dziecko do przełamania tego lęku przed powrotem do szkoły?
Musimy przede wszystkim zdiagnozować, co jest problemem, dlaczego dziecko nie chce tego powrotu. Kolejny krok to odwołanie się do przyjemnych sytuacji, do których dochodziło w szkole: sympatyczny nauczyciel, grupa rówieśników, z którą dziecko czuje się dobrze.
No właśnie z tymi relacjami rówieśniczymi bywa teraz, też bardzo ciężko…
To prawda. Pandemia uświadomiła nam, że dla wielu młodych ludzi relacje rówieśnicze utrzymywane w formie zdalnej są wystarczające. I to nie jest dobre. Taką relację można łatwo kontrolować. Chce się zakończyć rozmowę, wystarczy się rozłączyć. Nie jest potrzebny innego kontakt, zwykła rozmowa. Inną sprawą jest to, że dzieci mają problem z wyrażaniem emocji.
To znaczy?
Zanoszą je do swojego pokoju do poduszki. Wypłakują. To stwarza duże niebezpieczeństwo, bo głowa może przestać o czymś pamiętać, ale ciało pamięta. W konsekwencji prowadzi to do częstych somatyzacji. Dzieci mają problemy z bólem głowy, klatki piersiowej, czy nawet stawów. Jest to pokłosie tego, że napięcie gdzieś się przenosi i powoduje ból.
Co wtedy robić?
Trzeba znaleźć przestrzeń na wyrażenie tych emocji, niezadowolenia, gniewu. Mogą to być np. zajęcia sportowe. Musimy też zdiagnozować, co w naszym domu utrudnia wyrażanie emocji, dlaczego dziecko nie mówi nam o tym. Czy mamy czas dla dziecka, na jego wysłuchanie, rozmowę.
Czasem emocje są wyrażane krzykiem…
Nawet dziś obserwowałem taką sytuację na przystanku. Mama chciała iść, a dziecko uparło się, że zostaje, trzymało się słupa i krzyczało, że ma złą mamę.
I co ta mama zrobiła?
Przeczekała, postąpiła właściwie. Dziecko, które krzyczy, potrzebuje czasu, by się wyciszyć. Czasem wystarczy minuta, dwie, bywa, że jest potrzebne ich trochę więcej. Jak będzie już spokojne, można z nim rzeczowo porozmawiać. Najgorzej jest, gdy rodzic odpuszcza i nie jest konsekwentny.
Robert Put – Psycholog w trakcie całościowego kursu terapii systemowo-psychodynamicznej, absolwent Psychologii Stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim – specjalizacja: Psychologia zaburzeń zachowania i pomoc psychologiczna. Członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Doświadczenie psychologiczne i psychoterapeutyczne zdobywał m.in. w Klinice Psychiatrii Dorosłych w Szpitalu Uniwersyteckim, Szpitalu Klinicznym im. dr. Józefa Babińskiego, Instytucie Seksuologii i Psychoterapii „Zacisze” w Krakowie, Centrum Zdrowia Psychicznego i Terapii Uzależnień „Pro Vita”. Pracuje w Poradni Zdrowia Psychicznego, Zespole Leczenia Środowiskowego oraz w Oddziale Pediatrii w Szpitalu w Brzesku.
Praktykę zawodową prowadzi również w Poradni Zdrowia Psychicznego w Centrum Zdrowia Psychicznego „Pro Vita”. Swoje kwalifikacje stale podnosi poprzez uczestnictwo w konferencjach i szkoleniach. Pracę poddaje regularnej superwizji indywidualnej.
Natalia K.
26 stycznia 2022 godzina 10:13
Wspieranie dziecka to podstawa.. przykre jest to , że wieku rodziców o tym zapomina.