Kilkadziesiąt osób z ulicy Granitowej podpisało się pod protestem, który trafił do brzeskiego magistratu. Mieszkańcy domków jednorodzinnych mają dość sąsiedztwa bazy Brzeskich Zakładów Komunalnych. Skarżą się, że na placu obok ich domów składowane są setki cuchnących worków ze śmieciami. Problemem są też szczury.
To nie pierwsza interwencja mieszkańców osiedla położonego obok bazy BZK.
– Od kilku lat zwracamy uwagę na ten problem naszym władzom, nie przynosi to jednak żadnego efektu – zapewnia Grzegorz Kolbusz, radny RM w Brzesku.
Tym razem mieszkańcy postanowili interweniować, ponieważ, ze składowanych na placu śmieci w efekcie wysokich temperatur wydobywa się potężny fetor. Mieszkańcy przekonują, że smród jest tak uciążliwy, że nie są w stanie otworzyć okien w swoich domach. Zalegające na olbrzymiej pryzmie odpady są również roznoszone przez ptaki. Nie lada problemem są też gryzonie. – O problemie powiadomiliśmy WIOŚ, inspektorzy obiecali skontrolować ten teren w najbliższych dniach – dodaje radny Kolbusz.
Janusz Filip, prezes BZK zapewnia, że na placu składowane są tylko segregowane śmieci. To szkło i plastik.
– Smród, na jaki skarżą się mieszkańcy, nie pochodzi jednak od tych śmieci, ale z kontenerów na odpady mieszane, które trafiają na ten plac przed wywiezieniem. Pozostają tu jednak tylko przez kilka godzin – tłumaczy Janusz Filip.
Prezes Filip zapewnia, że przetrzymywanie na placu śmieci segregowanych to wynik chwilowych problemów. Przekonuje, że te odpady znikną lada dzień, gdy tylko bocheńska firma, z którą mają podpisaną umowę, uruchomi na swoim terenie sortownię śmieci.
Zdaniem prezesa mieszkańcy nie powinni się skarżyć, bowiem kupując domy w przemysłowo-mieszkaniowej części miasta musieli zdawać sobie sprawę, co może oznaczać sąsiedztwo z obiektami BZK.
– Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, by występujące uciążliwości zminimalizować. Pomiędzy placem i osiedlem powstał nasyp, posadziliśmy też żywopłot – przekonuje prezes, dodając, że docierają do niego sygnały mieszkańców, którzy przyznają, że dzięki tym rozwiązaniom, na osiedlu nie śmierdzi tak bardzo, jak dawniej.
Interweniujący mieszkańcy odbijają piłeczkę, zwracając uwagą, że gdy kupowali domy baza BZK zajmowała niewielką część placu. W tej chwili jej teren jest kilka razy większy.
Od brzeskiego samorządu miasta i BZK domagają się likwidacji składowiska, które przysparza im tylu problemów. Apelują, by bazę przenieść w inny rejon gminy.
Fot. Maciej Mazur