Do bocheńskiego sądu trafił akt oskarżenia w sprawie oszustw, jakich miało dopuścić się kilka osób, w tym Dariusz K. policjant z jednego z krakowskich komisariatów. Wszyscy brali udział w fingowaniu stłuczek i kradzieży, by wyłudzić odszkodowanie od firm ubezpieczających.
Prokuratura Okręgowa w Tarnowie, która prowadziła postępowanie w tej sprawie, ustaliła, że Dariusz K. policjant z Krakowa w listopadzie 2014 roku kupił volvo s-60. Pojazd od razu ubezpieczył, wykupując w PZU polisę AC. Kilka miesięcy później funkcjonariusz wydziału kryminalnego jednego z krakowskich komisariatów powiadomił ubezpieczyciela, że do jego samochodu ktoś się włamał.
Policjant przekonywał, że przez wybitą szybę skradziono mu: panel nawigacji, ale też nawigację, panel multimedialny ze sterowaniem, nawiewy wentylacji oraz metalowe listwy z drzwi. Zawiadomienie o kradzieży złożył także w komisariacie policji. W efekcie PZU wypłaciło mu 25,5 tys. zł odszkodowania.
– W trakcie prowadzonego postępowania ustaliliśmy, że kradzież była fikcją podobnie, jak zgłoszona kilka miesięcy później kolizja, na którą Dariusz K. także wyłudził odszkodowanie w wysokości 18,5 tys. zł – mówi prokurator Mieczysław Dzięgiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Po tym zdarzeniu pojazd został odstawiony do komisu samochodowego. Nie stał w nim jednak długo. Tym razem Daniel D. i Grzegorz P. dobrzy znajomi Dariusza K. wykorzystując podobny schemat, postanowili wyłudzić odszkodowanie.
Do udziału w tym przestępczym procederze namówili małżeństwo z Bochni, które miało problemy finansowe. Za pomoc, czyli wcielenie się w rolę „słupów” zaoferowali im tysiąc złotych. Sprawę załatwili szybko i bez problemu.
Spisali fikcyjną umowę sprzedaży wozu, na jej podstawie mieszkanka Bochni zarejestrowała pojazd w wydziale komunikacji bocheńskiego starostwa. Niedługo po tym, dysponując polisą AC wykupioną w innej firmie ubezpieczeniowej nowa właścicielka, postępując zgodnie z zaleceniami, zgłosiła, kradzież z włamaniem do volvo s-60.
Straty i sposób tego fikcyjnego włamania były prawie identyczne, jak w przypadku kradzieży zgłoszonej przez Dariusza K., z tą różnicą, że zamiast prawej, zgłoszono wybicie lewej przedniej szyby. Firma ubezpieczeniowa wypłaciła 28,5 tys. zł odszkodowania. Pieniądze trafiły do Daniela D. i Grzegorza P.
To jednak jeszcze nie koniec, szajka, wykorzystując małżeństwo z Bochni, próbowała bowiem wyłudzić jeszcze pieniądze za stłuczkę. Wypłata 17,8 tys. zł została jednak wstrzymana, bo sprawę oszustw rozpracowała policja.
Na ławie oskarżonych oprócz Dariusza K. zasiadają jeszcze Daniel D. i Grzegorz P. oraz Lucyna D. i jej mąż Krzysztof D. z Bochni, którzy uczestniczyli w tym oszustwie.
Wszystkim grozi nawet 8 lat więzienia.