Sąd Okręgowy w Tarnowie utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Bochni z listopada ub. roku. – Za czyn, którego dopuścił się 37-latek, musi być adekwatna kara – podkreśla w rozmowie z portalem bochniazbliska sędzia Tomasz Kozioł z SO w Tarnowie.
Feralna lipcowa noc
Zaczęło się niewinnie na letnim grillu w Bochni, podczas którego alkohol lał się strumieniami. Pijane towarzystwo wpadło na pomysł, by zabawić się w innym miejscu. W nocy z 17 na 18 lipca 2018 do peugeota 407 wsiadły trzy osoby: 39-letnia mieszkanka Bochni, jej 33-letni kolega i 35-letni wówczas bochnianin, który kierował samochodem, mimo że miał we krwi grubo ponad dwa promile alkoholu. Mężczyzna nie posiadał także prawa jazdy.
Chcieli jechać do lokalu, ale ponieważ ten był zamknięty, postanowi zatrzymać się na stacji paliw, by kupić alkohol. Droga była praktycznie pusta. Kierowca jechał szybko, dużo poza dozwoloną prędkość.
Nie reagował na policjantów, nie słuchał pasażerów
Nic więc dziwnego, że samochodem zainteresował się patrol policji. Funkcjonariusze ruszyli za peugeotem, dając sygnały do zatrzymania. Kierowca jednak nie reagował. Co więcej, dodał gazu. Uciekał przed radiowozem ulicą Brzeską, Trudną, Kościuszki i Kazimierza Wielkiego. Wjechał na „czwórkę” w Łapczycy i zmierzał w kierunku autostrady.
Oprócz policjantów do zatrzymania się nakłaniali go także pasażerowie, szczególnie kobieta, która podróżowała peugeotem.
Z policyjnego protokołu wynika, że kierowca uciekał z prędkością co najmniej 180 km na godzinę.
Po kilkunastu minutach policjantom udało się zatrzymać samochód. Kierowca jednak nie reagował na nakaz, opuszczenia szyby ani wyjścia z pojazdu. Po chwili ruszył z impetem potrącając jednego z funkcjonariuszy.
Nie ujechał jednak już daleko. Na zakręcie dachował. Znajdująca się w samochodzie kobieta wypadła przez szybę. Kierowca i pasażer byli tak zakleszczeni, że strażacy musieli użyć specjalnego sprzętu, by ich wydostać.
- 33-letni pasażer doznał obrażeń kręgosłupa szyjnego, do tej pory się leczy.
- 39-latka miała złamaną nogę i wstrząśnienie mózgu.
Policjanci podkreślali, że samochód był w takim stanie, że to cud, że osoby, które nim jechały przeżyły.
Wyrok, jaki zapadł w piątek w SO w Tarnowie jest prawomocny.
37-letni mieszkaniec Bochni oprócz kary więzienia otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów przez 10 lat. Mężczyzna musi zapłacić 5 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz po 10 tys. zł pasażerom pojazdu, którzy z tego wypadku ledwo uszli z życiem.
ZOBACZ TAKŻE